Nie było słuchać wielu słów krytyki (ani samokrytyki) po porażce Jerzego Janowicza z Feliciano Lopezem, choć wydawało się, że Polak nie wykorzystał kilku szans na wygraną z Hiszpanem i mógł już w tym roku przekroczyć granicę trzeciej rundy w Melbourne. Nie było też powodów do nadmiernej ekscytacji po wygranej Radwańskiej z Varvarą Lepchenko, choć Polka grała pewnie i od czasu do czasu czarowała widzów akcjami, które przypominają jak ładny może być tenis. Skrót jako wygrana piłka meczowa – należało bić brawo.
Stawka jednak znacznie wzrosła, czas na mecz 1/8 finału z Venus Williams, który pokaże, czy wszystkie zapewnienia Agnieszki, że czuje się silna i pewna swego, są prawdziwe, czy ćwierćfinał w Melbourne, to nadal jest jej solidna norma, jaką osiągała już pięć razy, czy obecność Martiny Navratilovej obok trenera Tomasza Wiktorowskiego dodaje wiary w zwycięstwo.
Mecz wyznaczono na otwarcie sesji wieczornej na Rod Laver Arena – niewyspani kibice telewizyjni nad Wisła świetnie wiedzą, co to znaczy – 9. rano w Polsce, transmisja w Eurosporcie. Gra na największym stadionie tenisowym w Melbourne Park – dla Polki raczej dobrze, bo zdążyła poznać to miejsce – dwa poprzednie spotkania też rozegrała na tym prestiżowym korcie.
Statystyka poprzednich meczów też skłania do optymizmu: od marca 2012 roku Agnieszka trzy razy wygrała z Amerykanką, ostatnio w lecie 2014 roku w finale turnieju w Montrealu. Deblowy ćwierćfinał Klaudii Jans-Ignacik z Andreją Klepac odbędzie się najwcześniej we wtorek, bo mecz wyłaniający rywalki Polki i Słowenki jest w planie poniedziałkowym. Wybór jest interesujący – para chińska Yung-Jan Chan i Jie Zheng lub europejska Martina Hingis i Flavia Pennetta.
W niedzielę poznaliśmy czwórkę ćwierćfinalistów i ćwierćfinalistek. Wśród mężczyzn zaczęły się mecze kategorii ciężkiej, z łamaniem rakiet i napięciem do ostatnich chwil włącznie. W najlepszej ósemce turnieju są już Tomas Berdych, Rafael Nadal, Andy Murray i Nick Kyrgios. Ten ostatni znalazł się w miejscu, w którym spodziewano się powszechnie Rogera Federera. Młody Australijczyk pokonał w pięciu setach Andreasa Seppiego, przegrywał 5:7, 4:6 i dał radę zmienić wynik. Jeśli będzie jakaś turniejowa nagroda za powrót w meczu, laureat chyba jest znany. Radość widzów w Melbourne jest wielka także dlatego, że poprzednio oglądali rodaka (Lleytona Hewitta) w ćwierćfinale w 2005 roku.