Korespondencja z Paryża
W singlu wystąpić nie mógł, gdyż nie pozwala na to ranking, ale w deblu w parze z Jeremy Chardym jest w 1/8 finału. Polaka i Francuza czeka teraz najtrudniejsze zadanie - mecz w niedzielę ze sławną amerykańska parą Bob Bryan - Mike Bryan, najlepszym deblem ostatnich dziesięciu lat.
Rozmowa z Kubotem po meczu to przyjemność - sympatyczny młody człowiek odpowiada na pytania patrząc prosto w twarz, nie mruczy, nie robi komicznych grymasów, nie mówi do ściany, nie daje do zrozumienia, że rozmawia, bo musi, gdyż tenisowy regulamin go do tego obliguje. Mówiąc krótko, czujemy się jak na Wielkim Szlemie w Paryżu a nie w szopie pod Łodzią.
Kubot zdementował pogłoski, że myślał już o zakończeniu kariery singlowej, dopiero po Wimbledonie zadecyduje, jak dalej kierować sportowym życiem. W londyńskim turnieju w grze pojedynczej też raczej nie wystąpi, choć jest szansa na „dziką kartę" do eliminacji.
W turnieju Roland Garros nie ma już polskich singlistów, natomiast w deblu nie mamy powodów do narzekań - wprost przeciwnie. Oprócz Kubota w 1/8 finału jest też Marcin Matkowski w parze z jednym z najbardziej utytułowanych deblistów świata, Serbem Nenadem Zimonjiciem oraz Paula Kania (gra z 41 letni Słowaczką Janette Husarovą, którą nazywa „Szefową"). A jest jeszcze Magda Linette i jej partnerka Alize Cornet, które zagrają w niedzielę w drugiej rundzie. Francuzka stoczyła w piątek morderczy, ale zwycięski singlowy mecz z Chorwatką Mirjaną Lucić - Baroni i po wygranej popłakała się na korcie centralnym mówiąc: „Jestem w grze w drugim tygodniu Roland Garros. Czekałam na to 11 lat". Chardy - francuski partner Kubota - też świetnie spisuje się w singlu, w trzeciej rundzie zagra w sobotę z Belgiem Davidem Goffinem (Cornet w 1/8 finału zmierzy się z Ukrainką Eliną Switoliną, która pokonała Niemkę Annikę Beck, pogromczynię Agnieszki Radwańskiej).