Korespondencja z Wimbledonu
Chronologicznie rzecz ujmując – zaczęło się od porażki 3:6, 3:6 Magdy Linette z Andżeliką Kerber. Jeśli przy okazji były to mistrzostwa Poznania i okolic, to Puszczykowo (tam polska Niemka ma stałą bazę treningową) dość wyraźnie zwyciężyło stolicę regionu.
Kompetencje mistrzyni Wimbledonu z 2018 roku w kwestii opanowania gry na trawie okazały się większe. Andżelika, mimo zagrożeń ze strony Polki, panowała niemal od początku meczu nad sytuacją: częściej prowadziła grę, regulowała tempo i kierunki wymian, no i wygrywała te piłki, które najbardziej opłacało się wygrać.
– Magda to twarda przeciwniczka, parę tygodni temu grałyśmy w Strasbourgu, wiedziałam czego się spodziewać. Było ważne, by znów grać tak, jak potrafię, cieszyć się tenisem i energią na korcie. Wimbledon to dla mnie specjalne miejsce. Czuję, że jestem już zawodniczką starszej generacji, ale tak naprawdę nie patrzę na liczbę lat, tylko próbuję być wciąż obecna w wielkim tenisie i dobrze bawić się czasem, który tu spędzam – mówiła ta, która wygrała. Ta, która przegrała po prostu nie kryła zawodu. Uwagi Magdy, że serwis trochę zawiódł, były prawdziwe, ale jeszcze bardziej prawdziwe były opinie, że Kerber to wybitna specjalistka od gry na trawie.
Czytaj więcej
Novak Djoković gra w Wimbledonie coraz lepiej, Serena Williams coraz gorzej. Dzisiaj mecz Igi Świ...