Novak Djoković na korcie centralnym wykonał zadanie z kliniczną precyzją, odsyłając Thanasiego Kokkinakisa do szatni po dwóch godzinach z bagażem trzech przegranych setów 1:6, 4:6, 2:6. Australijczyk podszedł do przegranej spokojnie, a na pytanie, czy ktoś może pokonać Serba w takiej formie, odrzekł: – Mam nadzieję, że nie, bo jeśli on tak gra i ktoś go pobije, to znaczy, że ja jestem jeszcze słabszy, niż myślałem.
Kto chciał zobaczyć skuteczną grę na trawie w wersji klasycznej, ten zobaczył, kto wierzył w niespodziankę ze strony Kokkinakisa, mocno się zawiódł. Od niespodzianek byli inni. Najpierw – Ugo Humbert, który zwyciężył 3:6, 6:2, 7:5, 6:4 niedawnego finalistę Roland Garros, Norwega Caspera Ruuda (rozstawionego z nr. 3). Francuz ma z Wimbledonem czułe relacje od 2019 roku, gdy awansował do 1/8 finału, pokonując Gaela Monfilsa, Marcela Granollersa i Felixa Auger-Aliassime’a. Potem trafił na Djokovicia i odpadł, ale pewności lewej ręki i trawiastego doświadczenia, jak widać, nie stracił. W 2021 roku wygrał turniej w Halle.
Mowę jej odebrało
Przegrała też, i to sromotnie (4:6, 0:6), Garbine Muguruza (nr 9), mistrzyni Wimbledonu z 2017 roku. Można było prognozować, że Hiszpanka trafi w ćwierćfinale na Igę Świątek, choć prawdopodobieństwo takiego zdarzenia duże nie było, sądząc po ostatnich startach Garbine. Pokonała ją Belgijka Greet Minen (88. WTA). Panie zaczęły grać późno we wtorek, po secie przerwano mecz. Dokończenie trwało 19 minut i sześć gemów.
Tak samo srogą porażkę 4:6, 0:6 poniosła Anett Kontaveit (nr 2), w zeszłym roku rewelacja małych turniejów WTA i finału rozgrywek w Gudalajarze, w tym sezonie niewyraźny cień tamtej tenisistki. Estonkę zwyciężyła Niemka Jule Niemeier (97. WTA), co oznacza, że sukcesy debiutantek jednak nie tyczą wyłącznie Polek.
Niemeier, lat 22, zagrała mocno i agresywnie, wygrała, jak chciała, zadziwiając samą siebie. – Po prostu mowę mi odebrało. To jedno z największych moich zwycięstw. W dodatku na wimbledońskim korcie nr 1. Co za cudowne uczucie! – rzuciła z radością do dziennikarzy. – Nigdy nie grałam z rywalką z pierwszej dziesiątki rankingu, więc bardzo się denerwowałam, ale jestem dumna z tego, jak dałam sobie radę – dodała. Słabość Anett Kontaveit usprawiedliwia długa rekonwalescencja po zakażeniu Covid-19. Rdza była widoczna, skutki choroby trwają.