– Świetnie się czuję od początku roku. Zagrałam już parę dobrych meczów, zwłaszcza w tym tygodniu w Shenzen, zostało mi tylko jedno spotkanie do zwycięstwa w turnieju. Awans do finału stanowi świetne przygotowanie do Australian Open i jest też dobrą wielkoszlemową prognozą. Po pierwsze skoncentruję się zatem na wygranej w Shenzen, następnie spróbuję grać tak samo skutecznie w Sydney i Melbourne – mówiła uśmiechnięta Polka po półfinale.
Nie jest to tylko urzędowy optymizm. Radwańska podczas meczu z Friedsam grała z widoczną energią, pewnością siebie i ochotą do ataków. Gdyby nie długi plaster na lewej nodze i opatrunek na kostce byłby to obrazek tenisistki bez słabych punktów, należy jednak wierzyć, że bandaże i plastry to głównie środek zapobiegawczy, nie leczniczy.
Statystycy tenisowi chętnie podkreślają, że od jesiennych turniejów po US Open 2015 Polka wygrała 21 z 25 spotkań w Tokio, Tiencinie, Singapurze (Finały WTA) i Shenzen, że właśnie osiągnęła jubileuszowy, 25. finał turnieju WTA, w poprzednich 24 ma doskonały bilans: 17 zwycięstw, 7 porażek.
W meczu z Alison Riske (97. WTA) jest zdecydowaną kandydatką do kolejnego sukcesu, grały wcześniej raz, w 2015 roku w Indian Wells Polka zwyciężyła 6:3, 6:1. Do wzięcia, poza pucharem i odpowiednią porcją sławy jest 111 163 dolary za zwycięstwo (55 323 dol. po porażce). Transmisja w Polsacie Sport News, początek w sobotę o 7.00 rano czasu polskiego.
Awans do finału w Shenzen oznacza także, że Agnieszka Radwańska jest znów w pierwszej czwórce rankingu światowego, wyprzedzi Marię Szarapową, która wycofała się z turnieju w Brisbane. Co to oznacza – wiadomo. Polka będzie rozstawiona w Australian Open z nr 4, jeśli nie zabraknie Sereny Williams, Simony Halep lub Garbine Muguruzy i z żadną z nich nie zagra przed ewentualnym półfinałem. Szarapowa może zaś (w teorii) trafić na Serenę już w ćwierćfinale.