Liderka polskiej kadry short tracku, mistrzyni Europy (2019) i wicemistrzyni świata (2018) oraz nadzieja naszej reprezentacji na medal zimowych igrzysk, straci cały sezon zimowy. Maliszewska trzykrotnie w ciągu dwunastu miesięcy naruszyła bowiem przepisy dotyczące zgłaszania danych pobytowych, które są fundamentem systemu antydopingowego, bo umożliwiają kontrolerom przeprowadzanie badań poza zawodami.
Łyżwiarka popełniła dwa "Filing Failure" (FF), które polegają na nieterminowym lub błędnym wprowadzeniu danych do systemu ADAMS (sportowcy z grupy testowej robią to przed rozpoczęciem każdego kwartału). Miała też jeden "Missed Test" (MT), bo spóźniła się kilka minut na kontrolę antydopingową w zadeklarowanym przez siebie godzinnym oknie, podczas którego powinna być dostępna w określonym miejscu. Pisaliśmy o tym już we wrześniu.
Natalia Maliszewska zdyskwalifikowana. Dlaczego poddała się karze
Kara za takie naruszenie może wynieść nawet dwa lata, ale przepisy dają możliwość jej skrócenia - w zależności od stopnia winy zawodnika. POLADA informuje, że doszło do tego m. in. dzięki przyznaniu się zawodniczki do przewinienia oraz jej zgody na poddanie się sankcji. Porozumienie zatwierdził Panel Dyscyplinarny. Rozpoczęcie dyskwalifikacji oznaczono na 11 maja, dzięki czemu Maliszewska wróci do rywalizacji w lipcu przyszłego roku.
Czytaj więcej
Natalia Maliszewska została tymczasowo zawieszona za złamanie przepisów antydopingowych. 27-latka to wicemistrzyni świata w short tracku i polska nadzieja na medal zimowych igrzysk olimpijskich. Dziś jej kariera staje pod znakiem zapytania.
- Cieszę się, że cała sprawa znalazła już swój finał - nie kryje sama zawodniczka. - Wiem na czym stoję i mogę planować najbliższą przyszłość. Najważniejsze, że będę mogła powrócić do profesjonalnych treningów już od przyszłego sezonu oraz spokojnie przygotowywać się do kolejnych igrzysk - dodaje Maliszewska i to chyba dziś najważniejsze. Jej olimpijski występ pozostaje dzięki temu niezagrożony.