Sidorowicz ostatnią zimę z pewnością zapamięta na długo. Otworzyła go znakomitym występem w Kontiolahti, gdzie zajęła czwarte miejsce w skróconym biegu indywidualnym, czyli najlepsze w karierze. Po raz pierwszy w Pucharze Świata zestrzeliła też wszystkie krążki, co w dużej mierze wpłynęło na jej ostateczny sukces.
- Nie ukrywam, że jestem zaskoczona takim wynikiem. Dotarło to do mnie dopiero w drodze ze stadionu do hotelu. Nie spodziewałam się, że pójdzie mi tak dobrze. Faktycznie, do podium zabrakło niewiele, ale to czwarte miejsce jest dla mnie jak wygrana, i to nie tylko z rywalkami, ale również z samą sobą. Wykonałam plan na sto procent - mówiła wówczas Sidorowicz.
Czytaj więcej
Po trzech pełnych sezonach pracy z kadrą polskich skoczków narciarskich Thomas Thurnbichler strac...
Reprezentantka Polski równie dobrze sezon zakończyła, bowiem w ostatnim Pucharze Świata w Oslo była 12. w sprincie, 22. w biegu na dochodzenie oraz 9. w biegu masowym. To dało jej 29. miejsce w klasyfikacji generalnej. Wyników, które osiągnęła, nie było w polskim biatlonie od od pięciu lat. Sidorowicz jest szóstą Polką, która zakończyła zimę w czołowej „trzydziestce" PŚ.
Natalia Sidorowicz odniosła życiowy sukces, ale może być lepsza
- Wyniki osiągnięte zarówno w Kontiolahti, jak i w Oslo są dla mnie rezultatami na miarę życiowego sukcesu - podsumowuje Sidorowicz. - Uważam go za udany i całkiem równy. Zrobiłam duży krok. Wciąż jednak widzę rzeczy, które mogę robić lepiej. Już od początku sezonu można było zauważyć, że moja ciężka praca podczas okresu letniego zaczyna owocować. Moja dyspozycja biegowa była lepsza.