Rok temu kibice hokeja przeżywali piękne chwile. Polacy po 22 latach przerwy zagrali w gronie najlepszych drużyn świata, a dodatkowo mecze odbywały się po sąsiedzku, w hali w Ostrawie. Nic dziwnego, że na trybunach było biało-czerwono. Zawodnicy prowadzeni przez Roberta Kalabera chcieli się dostroić do świątecznej atmosfery.
Grali ambitnie i odważnie. Zabrali punkty Łotyszom (wtedy trzeciej drużynie świata), postawili się Francuzom i Niemcom, i do ostatnich minut walczyli o zwycięstwo z Kazachstanem, które mogło im zapewnić utrzymanie. Tamte mecze przeżywali nie tylko kibice, ale też sami hokeiści, którzy rzadko mają okazję mierzyć się z najlepszymi rywalami na świecie. Czy coś z tego doświadczenia jeszcze zostało?
Mistrzostwa świata w hokeju. O sukces będzie trudno
- Mogliśmy zobaczyć, jak wygląda hokejowa elita, zagrać przeciwko tym, którzy występują w lidze NHL. Dla wielu z nas to było spełnienie marzeń. Minął rok i trzeba się przygotować mentalnie do nowego wyzwania, bo w sporcie jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. Teraz wszystko zaczyna się od zera – mówi „Rz” napastnik reprezentacji Polski Paweł Zygmunt, zawodnik grającego w czeskiej Ekstralidze HC Verva Litvinov.
Czytaj więcej
Nasi zawodnicy za rok znów zagrają na zapleczu elity, ale niewykluczone, że o awans powalczą prze...
Na powrót do Elity nikt nie chce znów czekać 22 lat, ale w tym roku o sukces będzie trudno. Reprezentacja Polski pojechała do Rumunii mocno osłabiona. Brakuje napastników Kamila Wałęgi, Grzegorza Pasiuta, Patryka Wronki i Bartosza Fraszki, których wykluczyły kontuzje. Trener Kalaber na pewno mocno liczył na Wałęgę, który ma za sobą świetny sezon w słowackiej ekstraklasie. Pod ich nieobecność jeszcze więcej może zależeć od Zygmunta, który jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników.