Reklama

Mniej o butach, więcej o problemach

Puchar Świata zajeżdża do Klingenthal na skocznię, która kojarzy się z polskimi zwycięstwami.

Aktualizacja: 11.12.2019 22:54 Publikacja: 11.12.2019 21:06

Mniej o butach, więcej o problemach

Foto: AFP

Dwa miesiące temu w Klingenthal odbył się finałowy konkurs letniego Grand Prix. Na zielonym igielicie dużej niemieckiej skoczni (HS-140) wygrał Anze Lanisek przed Mariusem Lindvikiem i Piotrem Żyłą. Dawid Kubacki był piąty i został zwycięzcą cyklu.

Powrót w warunkach umownej zimy na sztuczny śnieg może będzie podobnie udany, tym bardziej że dobrych wspomnień z obiektu przy czesko-niemieckiej granicy Polacy mają więcej: dwa miejsca na podium Adama Małysza (2007 i 2010), wygrane Kamila Stocha (2011) i Krzysztofa Bieguna (2013) oraz sukces drużynowy w 2016 r., rozpoczynający zwycięską serię ówczesnej kadry Stefana Horngachera.

Tej zimy trener Michal Doležal wziął do Klingenthal siódemkę, w którą wierzy od startu Pucharu Świata. Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Maciej Kot, Piotr Żyła, Jakub Wolny, Stefan Hula i Klemens Murańka na razie nie skaczą jednak wedle oczekiwań i możliwości. Opowieści o nadzwyczajnych kombinezonach i butach oraz przewagach technologicznych Polaków odeszły w cień, częściej słyszymy o korektach błędów i problemach z wiatrem.

Rywalizacja w Klingenthal będzie podobna do tej w Wiśle: w piątek kwalifikacje (15.45), w sobotę konkurs drużynowy (16.00), drugi w sezonie – w pierwszym w Wiśle Polska była trzecia za Austrią i Norwegią; w niedzielę (także o 16.00) indywidualny. Obok rywalizacji mężczyzn w niedzielę rozegrany zostanie także konkurs pucharowy pań, ale bez Polek. Kadra Łukasza Kruczka w sile pięciu dziewcząt rozpocznie sezon w ten weekend w Pucharze Kontynentalnym w Notodden (Norwegia).

Puchar Świata na Vogtland Arena jest lubiany przez uczestników. Nowoczesna niemiecka skocznia została oddana do użytku pod koniec 2005 r. Przyciąga architekturą – lekka konstrukcja została zgrabnie wpisana w górskie zbocze, na szczycie liczącej 35 m wieży pojawiła się aluminiowa kapsuła pełniąca funkcję poczekalni i sali rozgrzewkowej dla skoczków oraz, znacznie częściej, turystycznego tarasu widokowego.

Reklama
Reklama

Kapsułę niektórzy nazywają UFO, głównie dlatego, że podświetlona po zmroku rzeczywiście wygląda z dala na tajemniczy pojazd lecący nad górą.

W Klingenthal skakano na nartach już na początku XX w. W 1912 r. powstała pierwsza skocznia w okolicy – w dolinie Dürrenbach, 12 lat później postawiono mniej więcej tam, gdzie jest dziś Vogtland Arena, obiekt o nazwie Curt A. Seydel-Schanze i gościł on przedwojenne mistrzostwa kraju. W latach 30. z myślą o igrzyskach olimpijskich powstały plany budowy w Klingenthal skoczni na dzisiejsze rozmiary prawie mamuciej, ale zostały zarzucone. Najdłużej trwała legenda Aschbergschanze – zbudowanej w 1958 r. Nie była wielka, ale po rozbudowie stała się jednym z ważniejszych miejsc uprawiania skoków w NRD. W PŚ debiutowała w 1986 r., lecz zaszkodziło jej zjednoczenie Niemiec i skończyła żywot cztery lata później.

Tradycję odtworzono dopiero w XXI w., głównie dzięki zaangażowaniu lokalnej społeczności, ale kolejne ambicje, by w Rudawach odbyły się olimpijskie konkursy skoków, działacze znów muszą odłożyć. Niemiecki Komitet Olimpijski właśnie orzekł, że igrzysk zimowych w Saksonii w 2030 r. na pewno nie będzie.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama