Mniej dyskusji, więcej działań

Szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Witold Bańka chce, żeby jego organizacja skupiła się na działaniach, a nie na polityce.

Aktualizacja: 19.11.2020 19:42 Publikacja: 19.11.2020 18:48

Witold Bańka, szef WADA

Witold Bańka, szef WADA

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Guzik

Polak szeryfem polującym na dopingowiczów został w styczniu, zastępując na czele organizacji Brytyjczyka Craiga Reediego. Witold Bańka nie oczekiwał spokojnego rejsu, ale los z miejsca rzucił go na wzburzone morze.

WADA dopiero co zdążyła zdyskwalifikować Rosjan za fałszowanie danych moskiewskiego laboratorium, a już na horyzoncie pojawił się konflikt z Amerykanami, którzy chcieliby grać rolę żandarma i kontrolować system antydopingowy.

– Wolałbym mówić o efektach naszych działań oraz śledztw, a nie relacjonować stosunki z krajami czy grupami zawodników – przyznaje Bańka.

Jest rozczarowany, że wiele dyskusji na forum organizacji nie dotyczy działań, tylko polityki. Rozmowy o wzmocnieniu systemu w Afryce są wypierane przez spory o podział miejsc w Komitecie Wykonawczym WADA czy formę reprezentacji sportowców w jej strukturach.

– To kwestie typowo polityczne. Chcę przekierować agencję na działalność operacyjną. Musimy się skupić na tym, jak uczynić system szczelniejszym i efektywniejszym – nie kryje Witold Bańka. Trudno jednak oderwać się od polityki, bo w najważniejszych organach obowiązuje zasada parytetu przedstawicieli rządów i organizacji sportowych, a rządy często krytykują WADA za brak reform, choć niejednokrotnie same je opóźniają.

– Ostatnio podczas posiedzenia Komitetu Wykonawczego najpopularniejszym słowem było „postponement", czyli opóźnienie – wyjaśnia Bańka.

WADA pracuje nad funduszem solidarnościowym, szuka sponsorów zewnętrznych oraz zacieśnia współpracę z Unią i Komisją Europejską. Pracę kreatywną musi jednak łączyć z gaszeniem pożarów.

Ostatnio ogień podłożył amerykański Senat, który kilka dni temu przyjął tzw. akt Rodczenkowa. To prawo, które pozwala Amerykanom ścigać osoby zamieszane w doping na całym świecie.

– Ustawa miała objąć jurysdykcją także amerykańskie ligi zawodowe i sport akademicki, ale ostatecznie zapis ten wycofano. Skoro akt Rodczenkowa nie jest wystarczająco dobry dla Amerykanów, to dlaczego chcą go narzucić całemu światu? – pyta Bańka i podaje liczby. Amerykanie w ciągu roku wykonują ok. 9 tys. testów antydopingowych, Polacy 4 tys., a Niemcy aż 15 tys.

Amerykanie wiosną grozili nawet rezygnacją z finansowania WADA, ale dziś podobno to „ostateczna ostateczność". Witold Bańka zaznacza, że skoro jego organizację atakują zarówno Rosjanie, jak i Amerykanie, to trudno o lepszy dowód na niezależność. – Nie otrzymałem tej funkcji, aby służyć mocarstwom – mówi.

Szef WADA niedawno otworzył nowy front – z Międzynarodową Federacją Podnoszenia Ciężarów (IWF). – W sporcie nie ma miejsca dla takich osób jak Tamas Ajan (węgierski władca IWF przez wiele lat – przyp. red.), który zasługuje na srogą karę – podkreśla Bańka.

Zauważa też, że system antydopingowy zaczyna wygrywać z pandemią, bo trzy czwarte laboratoriów działa już na pełnych obrotach. Bańka wierzy, że lockdown nie otworzył furtki nowym dopingowiczom. – Może ci, którzy już oszukiwali, poczuli się pewniej, ale przecież nikt nie staje się oszustem w ciągu jednej nocy – mówi.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?