Zainteresowanie GP Polski na Stadionie Narodowym (godz. 19, Canal+ Sport) jest ogromne. Andrzej Witkowski, prezes Polskiego Związku Motorowego, mówił „Rzeczpospolitej", że 53 tysiące biletów rozeszło się w niecałe 48 godzin. Nic dziwnego. Możliwość obejrzenia czołówki światowego żużla w Warszawie zdarza się równie często jak zaćmienie księżyca.
Od kilku sezonów zmagania o indywidualne mistrzostwa świata to nie tylko rywalizacja 16 najlepszych zawodników. To także walka pokoleń. Tego pamiętającego żużel z drewnianymi bandami, które pozbawiły życia niejednego śmiałka, oraz tego, które w świat czarnego sportu wkraczało w warunkach niemal cieplarnianych.
Jednym z tych, którzy przygodę z wielkim żużlem zaczynali w latach 90., jest Tomasz Gollob. Zawody w Warszawie będą podziękowaniem kibiców dla mistrza i jego pożegnaniem z cyklem GP (chociaż pojawiły się plotki, że otrzymał od firmy BSI, organizatora cyklu, propozycję startów przez cały sezon). Gdy Gollob w 2010 zdobywał mistrzostwo świata, miał 40 lat.