Sezon rozpoczął się w czwartek od dobrego meczu pucharowego Śląska z Legią (1:1). Tyle że we Wrocławiu mierzyły się drużyny zajmujące w tabeli ekstraklasy miejsca pierwsze i drugie, a o żadnych kalkulacjach nie mogło być mowy. W lidze tak dobrze nie będzie.
O rozpoczynającym wiosenną kolejkę spotkaniu Zawiszy z Górnikiem Łęczna lepiej zapomnieć. Żaden piłkarz nie był w stanie wcelować w bramkę. Zawisza to zdobywca Pucharu Polski, ale trenera, który się do tego przyczynił, Ryszarda Tarasiewicza już w Bydgoszczy nie ma. Wpadł z deszczu pod rynnę. Walczy teraz z oporem materii w Kielcach, gdzie ostatecznie miasto nie odłączyło Korony od kroplówki.
Jego następca w Zawiszy Mariusz Rumak też niewiele może zrobić. Gdyby jakiś ambitny pretendent do stopnia MBA chciał stworzyć pracę na temat: „Jak pod względem sportowym, biznesowym i wizerunkowym zmarnować potencjał klubu piłkarskiego ekstraklasy w mieście średniej wielkości (w dodatku rodzinnym mieście prezesa i dyrektora sportowego PZPN)", to wystarczyłoby, gdyby opisał ostatnich kilkanaście miesięcy z życia Zawiszy, na którym już nie można polegać. W tym sezonie drużyna zebrała 10 pkt w 20 meczach.
Tłumów nie było
Zawisza sprzedał do Legii swojego najlepszego zawodnika Michała Masłowskiego, co może było decyzją słuszną, bo za kilka miesięcy Masłowski jako piłkarz klubu pierwszoligowego na wyprzedaży kosztowałby mniej. Ciekawy jestem postawy sprowadzonego do Bydgoszczy z Niemiec Jakuba Świerczoka. Kilka lat temu wyjeżdżał z Polonii Bytom do Kaiserslautern z opinią wielkiego talentu. Ale Bundesligę oglądał z trybun, bo tam mieli na temat jego umiejętności inne zdanie.
Świerczok powiększa grupę młodych Polaków, którym się wydawało (w czym utwierdzali ich agenci), że w ekstraklasie się duszą, świat mają u stóp i lada moment będą grać z tymi, których zdjęcia wieszali sobie nad łóżkiem. A potem zderzyli się z rzeczywistością i, już po cichu, wracali na łono rodziny. Niektórzy jeszcze mają szansę, inni raczej nie. Tak się dzieje, od kiedy piłkarze mogą wyjeżdżać z Polski do zagranicznych klubów praktycznie bez ograniczeń.