Dwa lata temu Radosław Majewski i Robert Lewandowski grali w drugoligowym Zniczu Pruszków – kilkanaście kilometrów od Warszawy. Do Legii nie trafili, bo Majewskiego uznano za zbyt niskiego, a Lewandowskiemu warszawski klub zaproponował tylko grę w Młodej Ekstraklasie. Poszli gdzie indziej i teraz właśnie o nich mówi się najczęściej jako o tych, którzy mogą wnieść do ligi nową jakość.
Majewski zrobił karierę w amerykańskim stylu. 22-latek o posturze boksera wagi koguciej, rozgrywający Groclinu, zajął z nim trzecie miejsce w lidze. W jeszcze większym awansie przeszkodził mu polski paszport dla Rogera. Brazylijczyk zabrał piłkarzowi Groclinu miejsce w kadrze na mistrzostwa Europy.
Majewski do Austrii nie pojechał, a słuchając mądrych rad, nie zdecydował się także na przenosiny do przeciętnej drużyny Premiership. W końcu trafił do Warszawy, ale nie do Legii: Groclin został kupiony przez Polonię.
Gdy pada pytanie o Bośniaka Semira Stilicia, Smuda nie jest już taki powściągliwy. – To geniusz. Lewą stopą wiąże krawaty, a podaje tak, że tylko dołożyć nogę. Moim zdaniem będzie największą gwiazdą ligi – mówi. Stilić jest rok starszy od Lewandowskiego, a stylem gry przypomina Lukę Modricia. Podobno interesowały się nim Eintracht Frankfurt, a nawet Arsenal Londyn, który już chciał płacić 4 miliony euro, ale ktoś w klubie przypomniał sobie nagle, że Bośnia nie jest w Unii i Stilić mógłby blokować miejsce innym obcokrajowcom. Lech zapłacił za niego 600 tysięcy euro.
Dla młodych obcokrajowców znalazło się miejsce także w ŁKS Łódź. Marcin Adamski, jeden z nielicznych zawodników, którzy zdecydowali się zostać w klubie po poprzednim sezonie, chwali prawego obrońcę z Litwy i pomocnika ze Szwecji. – O Litwinie Georgasie Freidgeimasie będzie głośno już po jednej rundzie. Razem z Nazadem Asaadem dobrze zaprezentowali się w sparingach – opowiada.