Kilka miesięcy temu historyczny awans świętowały Jordania i Uzbekistan. Teraz dołączyła do nich Republika Zielonego Przylądka, czyli kolejna reprezentacja, która nie mogłaby marzyć o mundialu, gdyby nie szeroko otwarte drzwi przez FIFA.
Światowa federacja piłkarska, decydując się na zwiększenie liczby uczestników turnieju (z 32 do 48), myślała właśnie o daniu szansy takim drużynom. Położony na Atlantyku afrykański archipelag liczy nieco ponad pół miliona mieszkańców. Dotąd mniejszym krajem, który miał swojego przedstawiciela na mundialu, była tylko 400-tys. Islandia (w 2018 r.). Pod względem powierzchni to jednak Republika Zielonego Przylądka (nieco ponad 4000 km²) dzierży pierwszeństwo, wyprzedzając Trynidad i Tobago, który grał na mundialu 2006.
Kto gra w Republice Zielonego Przylądka?
Ta była portugalska kolonia w tym roku obchodziła 50. rocznicę uzyskania niepodległości. Nic dziwnego, że większość piłkarzy „Błękitnych Rekinów” (taki przydomek ma zespół) gra na co dzień lub kiedyś grała w portugalskich klubach. Tak jak liderzy: 39-letni bramkarz Vozinha (Chaves), dwa lata młodszy obrońca Stopira (Torreense) oraz pomocnicy Yannick Semedo (Farense) i napastnik Dailon Livramento (Casa Pia). Najbardziej znany jest chyba jednak Ryan Mendes, który występował we Francji (Le Havre, Lille), a teraz – w Turcji (Kocaelispor).
Czytaj więcej
Kibice reprezentacji Polski patrzą już nie tylko na jej wyniki w eliminacjach mundialu 2026, ale...
Większość zawodników przyszła na świat za granicą. Livramento, czyli najlepszy strzelec drużyny w kwalifikacjach, urodził się w Rotterdamie.