Reklama

Selekcjoner Litwy Edgaras Jankauskas dla „Rzeczpospolitej”: Wierzę, że możemy wygrać z Polską

Polska ma lepszych piłkarzy, ale to nie gwarantuje, że przyjedzie i zabierze trzy punkty. Będziemy robić wszystko, by zostały w Kownie – mówi przed niedzielnym meczem eliminacji mundialu Edgaras Jankauskas, selekcjoner reprezentacji Litwy.

Publikacja: 10.10.2025 04:23

Edgaras Jankauskas

Edgaras Jankauskas

Foto: AFP

Mecz z Polską to wasza ostatnia szansa na zwycięstwo w eliminacjach mistrzostw świata przed własną publicznością. Jak po nie sięgnąć?

Najprościej odpowiedzieć, że strzelając jedną bramkę więcej niż przeciwnik. A zupełnie serio, jeśli będziemy grali z Polską pięć meczów, to Polska pięć razy będzie miała lepszych zawodników, ale że wygra pięć razy, to już takie pewne nie jest. Pamiętamy choćby ostatni mecz w Warszawie, który mógł się skończyć inaczej, czy bezbramkowy remis w 2016 r.. Brakuje nam wielu rzeczy, ale staramy się je kompensować pracowitością, zespołowością, dyscypliną gry.

Polska w niedzielę musi wygrać, wy tylko możecie. Mentalnie to bardziej komfortowa sytuacja.

Takie drużyny jak Polska zawsze muszą zwyciężać, ale nie zgodzę się, że my nie musimy. Gramy w domu, przed naszymi kibicami, którzy dają nam duże wsparcie i siłę. Bardzo dawno nie wygraliśmy, czekamy na to zwycięstwo, w każdym meczu o nie walczymy. Nie ma się co spierać o to, że Polska jest silniejsza, ale na naszym boisku w tych eliminacjach nikt nie miał łatwo i wasza reprezentacja też nie będzie mieć.

Czytaj więcej

„Bez odpowiedniej koncentracji będziemy mieli problemy". Jan Urban o meczu z Litwą

Faktycznie, postawiliście się wszystkim wyżej notowanym rywalom w grupie.

Byłoby czymś nielogicznym, gdybyśmy nagle zaczęli ogrywać Holandię, Polskę, Finlandię. Nie ma ku temu argumentów. Nasza liga nie stała się silniejsza, piłkarze nie wyjechali do topowych klubów. Ale w meczach reprezentacji dają z siebie wszystko i dlatego przeciwko nam trudno się gra. O Warszawie mówiłem, przegraliśmy, ale Polsce było bardzo ciężko. Z Finlandią i z Holandią u siebie odrobiliśmy dwa gole straty. Z Finami dało to remis, pozytywny rezultat, ale z Pomarańczowymi, zespołem o wiele wyższej klasy, nie pozwoliło zapunktować. To nie były mecze do jednej bramki od pierwszej do ostatniej minuty, w których od początku wszystko było jasne. Myślę, że w każdym z tych spotkań mogliśmy osiągnąć lepszy wynik. Jeśli piłkarze, kibice, dziennikarze, także przeciwnicy mówią, że mecz mógł skończyć się inaczej, to o czymś to już świadczy, widać jakiś postęp.

Z drugiej strony nie potrafiliście wygrać żadnego z dwóch spotkań z Maltą.

Patrząc przez pryzmat ligi, która ma przedstawiciela w fazie zasadniczej Ligi Konferencji, czy klubów, w których grają zawodnicy, Malta nie jest od nas gorsza. W meczu u siebie nie miałem do dyspozycji najsilniejszego składu, brakowało nam aż dziewięciu zawodników. Obiektywnie analizując statystyki, przebieg gry, to były dwa równe mecze równych drużyn. Konsekwencją były remisowe rezultaty.

Reklama
Reklama

Mamy kilku bardzo młodych chłopaków z potencjałem, by trafić i grać w zespole liczącym się w Lidze Mistrzów

Edgaras Jankauskas, selekcjoner reprezentacji Litwy

Jak zaplanował pan październikowe zgrupowanie?

Tu nie ma żadnych sekretów, pracujemy głównie nad stroną mentalną. Jeśli chodzi o tę fizyczną, to czasu jest bardzo mało, aczkolwiek tyle samo, ile mają Polacy, czyli w praktyce dwa dni i mecz. W ciągu dwóch dni niczego nowego tych zawodników nie nauczę. Specyfika reprezentacji opiera się na tym, co piłkarze potrafią i jak przyjeżdżają przygotowani. Najważniejsze, żeby byli maksymalnie wypoczęci, by w meczu pracowali na maksimum, dali z siebie wszystko. Innej drogi dla reprezentacji Litwy nie ma.

W tym okienku gracie dwa mecze w odstępie trzech dni, z Finlandią w Helsinkach i z Polską. Intensywność w reprezentacji jest wyższa niż w klubach i ligach, w których gra większość waszych reprezentantów. Czy to dla was problem?

To nasz największy problem. Szczególnie, że nasi kluczowi zawodnicy w ostatnim czasie bardzo mało grali w klubach, a bez tego trudno się przygotować. Gvidas Gineitis w poprzednim miesiącu zagrał w Torino 15 minut. Takich piłkarzy jest więcej, a są i tacy, którzy nawet w lidze litewskiej nie zagrali dostatecznej liczby minut, by być na swoim optymalnym poziomie. I dlatego głównym zadaniem naszego sztabu jest przygotować zawodników mentalnie, gotowych na 100 proc., by nie spalili się na myśl, że czekają ich mecze z drużynami z wyższej półki, gdy tymczasem przez miesiąc zagrali raptem dwie połowy. Oczywiście piłkarze sami też muszą potrafić się mobilizować, utrzymywać pozytywne nastawienie.

Czytaj więcej

Wojciech Szczęsny dla „Rzeczpospolitej". „Czasami warto być niekonsekwentnym"

Wśród pańskich powołanych nie ma Armandasa Kučysa z NK Celje.

Kučys doznał bardzo poważnej kontuzji. Niestety wróci na boisko dopiero w przyszłym roku. To dla nas olbrzymia strata, bo to napastnik, który wszedł na poziom, na jakim atakującego na Litwie nie mieliśmy dawno.

U nas zabraknie Nicoli Zalewskiego, którego zresztą nie było i w pierwszym meczu.

Myślę, że u was na każdego brakującego jest dwóch, trzech graczy podobnego poziomu, którzy mogą go zastąpić. Nie będę zaprzeczał, że Zalewski to jeden z waszych najlepszych piłkarzy, ale są inni w świetnej formie, choćby Jakub Kamiński czy Matty Cash.

Reklama
Reklama

Był pan zaskoczony odejściem Michała Probierza po tym, co wydarzyło się z Robertem Lewandowskim?

Oczywiście słyszałem o konflikcie między waszym trenerem a kapitanem, ale – co chyba zrozumiałe – nie mam wystarczających informacji z wnętrza ekipy, żeby wyrażać jakąś poważną opinię. Rozumiem, że klimat w zespole był niezdrowy, a przegrana z Finlandią postawiła kropkę nad „i”. Na ile słyszałem, teraz zawodnicy są zadowoleni, zespół jest zjednoczony, piłkarze lubią trenera, chcą grać dla niego i swojego kraju, co pokazały dobre mecze we wrześniu. Nam oczywiście to nie jest na rękę, rywal przyjedzie do Kowna w dobrych nastrojach, spodziewam się Polski w jej optymalnej formie.

Z remisu w takich okolicznościach będzie pan zadowolony?

Nie lubię liczyć punktów przed meczem. Jasne, że remis z Polską to dobry wynik, ale zawsze chce się wziąć maksimum. A czy możemy pokonać Polskę? Wierzę, że tak, ale musi się na to złożyć wiele korzystnych składowych. Polska, co już przyznałem, ma lepszych piłkarzy, ale to nie gwarantuje, że przyjedzie i zabierze trzy punkty. Będziemy robić wszystko, by zostały w Kownie.

Czytaj więcej

Gra o mundial. Kto jest już pewny udziału, a kto może awansować jeszcze w październiku

W 2004 r. wygrał pan z FC Porto Ligę Mistrzów i jest jedynym Litwinem z tym trofeum. Długo wasz kraj będzie czekał na kolejnego?

Kilka lat temu powiedziałbym, że w ogóle tego nie widzę. Teraz mam nadzieję. Mamy kilku bardzo młodych chłopaków z potencjałem, by trafić i grać w zespole liczącym się w Lidze Mistrzów. Gineitis będzie znakomity, ale na razie ma 20 lat, nie ma jeszcze pewnego miejsca w pierwszym składzie Torino, wchodzi na zmiany, nie zawsze gra. Kučys podobnie, potencjał na świetnego napastnika, ale na razie gra w Słowenii. Będzie lepszy ode mnie, ale kiedy trafi do silniejszej ligi. Wtedy i reprezentacja na tym zyska.

Moja mama urodziła się w Łoździejach, kilka kilometrów od Polski. Można tam było oglądać w polskiej telewizji „Bolka i Lolka”

Edgaras Jankauskas, selekcjoner reprezentacji Litwy

Mówi pan po angielsku, portugalsku, rosyjsku, hiszpańsku i francusku. Po polsku trochę też?

Sporo potrafię, więcej niż dzień dobry i do widzenia. Chciałbym się nauczyć dobrze waszego języka. Moja mama urodziła się w Łoździejach, kilka kilometrów od Polski. Można tam było oglądać w polskiej telewizji „Bolka i Lolka”. W tym rejonie wszyscy mają polskie korzenie, i ja pewnie trochę też, moi pradziadkowie ze strony mamy nazywali się Trochimowicz.

Reklama
Reklama

Mecz z Polską to wasza ostatnia szansa na zwycięstwo w eliminacjach mistrzostw świata przed własną publicznością. Jak po nie sięgnąć?

Najprościej odpowiedzieć, że strzelając jedną bramkę więcej niż przeciwnik. A zupełnie serio, jeśli będziemy grali z Polską pięć meczów, to Polska pięć razy będzie miała lepszych zawodników, ale że wygra pięć razy, to już takie pewne nie jest. Pamiętamy choćby ostatni mecz w Warszawie, który mógł się skończyć inaczej, czy bezbramkowy remis w 2016 r.. Brakuje nam wielu rzeczy, ale staramy się je kompensować pracowitością, zespołowością, dyscypliną gry.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Piłka nożna
Polska – Nowa Zelandia 1:0. Tylko gol był piękny
Piłka nożna
W czwartek Polska – Nowa Zelandia. Uwaga na gwiazdę Nottingham Forest
Piłka nożna
Gra o mundial. Kto jest już pewny udziału, a kto może awansować jeszcze w październiku
Piłka nożna
Holandia zagra z Finlandią bez najskuteczniejszego strzelca. Nietypowy powód
Piłka nożna
„Bez odpowiedniej koncentracji będziemy mieli problemy". Jan Urban o meczu z Litwą
Reklama
Reklama