Stolica rządzi ligą, Kasperczak nie pomógł Górnikowi

Legia i Polonia pewnie wygrały swoje mecze i zajmują dwa pierwsze miejsca w tabeli. Bełchatów podniósł się po trzech porażkach, a Odra po raz trzeci wygrała na własnym boisku

Publikacja: 22.09.2008 01:14

Piotr Piechniak (z lewej) wygrywał z Groclinem, zwycięża z Polonią

Piotr Piechniak (z lewej) wygrywał z Groclinem, zwycięża z Polonią

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Samotność Stefana Majewskiego po ostatnim gwizdku sędziego mówiła więcej niż jakikolwiek komentarz. Puste miejsca na stadionie raziły już wcześniej, na spotkanie Cracovii z Legią, które zawsze było prestiżowe, przyszło tak mało kibiców, jak mało wierzy jeszcze w to, że metody Majewskiego przyniosą coś dobrego.

Trener został sam, jego piłkarze albo są tak słabi, albo źle ustawieni, brak pomysłu na przedostanie się choćby pod bramkę przeciwnika frustruje. Mecze bez kompromitujących błędów Marcina Cabaja zdarzają się coraz rzadziej, na wyjazdach same porażki, a na własnym boisku tylko jeden udany występ – w derbach z Wisłą, kiedy zresztą bardziej od umiejętności liczy się ambicja i wola walki.

Legia Cracovię upokorzyła, wygrała 3:0, choć mogła dużo wyżej, a na dodatek ostatniego gola w doliczonym czasie gry strzelił Piotr Giza. Nie cieszył się, tak samo jak Lukas Podolski po bramkach zdobytych w meczu z Polską. Dla Gizy wizyta na stadionie w Krakowie też była sentymentalna, rządził tam linią pomocy do czasu, aż Majewski uznał, że piłkarz jest leniem, i z satysfakcją sprzedał go do Warszawy.

Piłkarze Jana Urbana po dwóch kolejkach mieli tylko jeden punkt, ale następne cztery mecze to cztery zwycięstwa, dziesięć strzelonych i żadnego straconego gola. Transfery rzeczywiście w większości okazały się chybione, ale siła rażenia Legii oparta głównie na zawodnikach, którzy grali w poprzednim sezonie, i Macieju Iwańskim w zupełności wystarcza, a obrona Dickson Choto – Inaki Astiz znowu jest nie do przejścia. Urbana po meczu w Krakowie głowa może boleć tylko dlatego, że do końca roku będzie musiał radzić sobie bez Sebastiana Szałachowskiego, który po jednym z fauli już się nie podniósł. Złamana noga, ta sama, którą wcześniej piłkarz leczył przez blisko dwa lata, daje mu tytuł pechowca roku.

3:0 – tak pewnie, jak Legia, wygrywa też Polonia. Do tego z dużo trudniejszym rywalem, bo Ruch Chorzów punktów miał tyle samo co cztery pozostałe drużyny z czołówki tabeli. Ruch przy Konwiktorskiej wiele do powiedzenia jednak nie miał. Tym razem w roli głównej nie wystąpił Daniel Mąka, ale Krzysztof Gajtkowski, który, niestety, o tym, że potrafi strzelać gole, przekonuje dość rzadko. Trener Jacek Zieliński uparł się jednak, by to właśnie ten zawodnik wykonywał rzut karny, mimo że piłkę ustawił sobie Radosław Majewski. Polonia bilans ma jeszcze lepszy niż Legia. 10:0 w bramkach to rezultat trzech, a nie czterech ostatnich meczów.

Górnik przegrał na własnym boisku ze Śląskiem, kilka dni z nowym trenerem Henrykiem Kasperczakiem nie wystarczyło. Goście oba gole strzelili identycznie – po rzutach rożnych wykonywanych przez Sebastiana Milę, który tak jak zapowiedział, że chce zostać królem asyst, tak uparcie do tego dąży. Przewagę miał jednak Górnik – jeszcze nie uznano mu prawidłowo zdobytej bramki, dlatego mówienie o pechu jest uzasadnione.

Z Odrą nikt nie lubi grać. W Wodzisławiu zawsze wygrywają gospodarze

Na Śląsku coraz goręcej robi się wokół posady Marka Motyki. Trener Polonii Bytom tydzień temu poprowadził drużynę do porażki 0:4, tym razem było lepiej, bo już tylko 1:4, w Wodzisławiu. Na stadionie Odry nikt poza Odrą grać nie lubi, piłkarze Janusza Białka u siebie ciągle wygrywają. Pokonali już Legię i Ruch, Polonię rozbili jednak dopiero wtedy, gdy czerwoną kartkę w 43. minucie zobaczył Marcin Komorowski. Ten sam, który dwie kolejki temu, grając jako lewy obrońca, strzelił trzy gole Lechii Gdańsk. Odra w czołówce tabeli jest dość niespodziewanym gościem, ale akurat do tego kibice powinni się już przyzwyczaić. Model wodzisławski, czyli bierzemy tych, którzy szukają dla siebie miejsca w lidze, znowu zadziałał.

Po tym, gdy wyzbyto się mocarstwowych ambicji, miejsca w lidze szuka też cały Bełchatów. Pawła Janasa nikt utratą posady jeszcze nie straszył, ale przypadkowe zwycięstwo nad Lechem Poznań w pierwszej kolejce, a później remis i trzy porażki z rzędu na pewno nie napawały go dumą. Przerwać fatalną passę pomógł mu Jacek Zieliński – jego piłkarz z czasów grającej w Lidze Mistrzów Legii i później w reprezentacji Polski. Bełchatów pokonał Lechię 1:0.

W niedzielę grały nasze drużyny eksportowe. Lech i Wisła wygrały pewniej niż wskazują na to wyniki, a Arka rozgromiła ŁKS. Przed szóstą kolejką na czele było pięć drużyn mających tyle samo punktów. Teraz zostały cztery.

Bramki: Roger (45), T. Chinyama (60), P. Giza (90). Żółte kartki: M. Wasiluk (Cracovia); W. Szala, A. Borysiuk, Roger, D. Choto (Legia). Sędziował Mariusz Żak (Sosnowiec). Widzów 2 000.

Cracovia: Cabaj - Kulig, Polczak, Milosevic (44, Karwan), Wasiluk - Szeliga, Baran (46, Dudzic, 82, Snadny), Kłus, Nowak - Krzywicki, Pawlusiński.

Legia: Mucha - Szala, Astiz, Choto, Wawrzyniak - Radović, Borysiuk (55, Edson), Roger (85, Vuković), Iwański, Szałachowski (76, Giza) - Chinyama.

Bramki: dla Górnika - J. Brzęczek (55); dla Śląska - T. Szewczuk (59), P. Celeban (64). Żółte kartki: T. Zahorski (Górnik); S. Mila, T. Socha (Śląsk).

Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 10 000.

Górnik: Vaclavik - Bonin, Smirnovs, Pazdan, Papeckys - Rivas (46, Malinowski), Danch (77, Kołodziej), Brzęczek, Madejski - Zahorski, Pitry (65, Markovsky).

Śląsk: Kaczmarek - Socha, Celeban, Sztylka, Wójcik (54, Pawelec) - Ostrowski, Łukasiewicz, Dudek (61, Szydziak), Mila - Szewczuk, Sobociński (80, Ulatowski).

Bramki: R. Mynar (53), K. Gajtkowski (67 i 86 z karnego). Żółta kartka: D. Mąka (Polonia). Sędziował Adam Kajzer (Rzeszów). Widzów 2 500.

Polonia: Przyrowski - Mynar (74, Lazarevski), Skrzyński, Jodłowiec, Sokołowski - Piechniak, Kozioł, Majewski, Lato - Ivanovski (83, Świerczewski), Mąka (65, Gajtkowski).

Ruch: Pilarz - Jakubowski (67, Goncerz), Grodzicki (73, Adamski), Baran, Nykiel (86, Fabus) - Grzyb, Scherfchen, Nowacki, Brzyski - Ćwielong, Zając.

Bramka: T. Jarzębowski (73). Żółte kartki: J. Popek (Bełchatów); K. Piątek (Lechia). Sędziował Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 2 000.

Bełchatów: Kozik - Jarzębowski, Drzymont, Pietrasiak, Popek - Adamiec (46, Nowak), Gol, Rachwał, Kuklis (72, Wróbel), Garguła - Costly (90, Cetnarski).

Lechia: Bąk - Starosta, Midzierski, Wołąkiewicz, Kosznik - Kaczmarek, Trałka (83, Rybski), Rogalski (72, Wiśniewski), Piątek (84, Manuszewski) - Buzała, Kowalczyk.

Bramki: dla Odry - M. Małkowski (44), M. Korzym (53), A. Aleksander (61 i 75); dla Polonii - G. Podstawek (90). Żółte kartki: J. Kuranty, J. Woś (Odra); P. Hricko, J. Dziółka (Polonia), czerwona kartka: M. Komorowski (43, Polonia). Sędziował Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów 2 000.

Odra: Stachowiak - Kłos, Kowalczyk, Dudek, Szary - Woś, Kuranty, Gierczak (70, Kwiek), Małkowski (86, Malinowski) - Aleksander (78, Moskal), Korzym.

Polonia: Peskovic - Hricko, Owczarek, Dziółka (67, Klepczyński), Komorowski - Trzeciak, Bazik, Kral, Sokolenko - Jaromin (80, Tomasik), Zabłocki (62, Podstawek).

Bramka: Z. Tanevski (14). Żółta kartka: D. Koczon (Piast). Sędziował Piotr Pielak (Warszawa).

Widzów 15 000.

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Tanevski, Wilk - Bandrowski, Murawski, Injac - Reiss (63, Stilić), Rengifo, Lewandowski (82, Cueto).Piast: Kasprzik - Nowak, Banaś, Glik, Michniewicz - Szczyrba (78, Andraszak), Muszalik (73, Prędota), Kaszowski, Krzycki, Radzewicz (69, Chylaszek) - Koczon

Bramki: M. Pietroń (27), P. Trytko (51), B. Ława (74), D. Nawrocik (90). Żółte kartki: M. Łabędzki (Arka); D. Ognjanović, M. Kascelan, M. Mowlik (ŁKS). Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 6 000.

Arka: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Płotka - Trytko (82., Niciński), Ulanowski, Ława (86, Nawrocik), Pietroń (76, Budziński) - Zakrzewski, Wachowicz.

ŁKS: Wyparło - Ognjanović (53, Woźniczka), Mowlik, Adamski, Marciniak - Kujawa, Biskup, Leszczyński (46, Haliti), Kascelan, Vayer (76, Czerkas) - Jarka.

Bramki: M. Cantoro (25), R. Boguski (83). Żółte kartki: T. Pesir, K. Król (Jagiellonia); A. Niedzielan, Cleber, W. Łobodziński (Wisła). Czerwona kartka: T. Pesir (35, Jagiellonia). Sędziował Piotr Wasielewski (Kalisz). Widzów 11 000.

Jagiellonia: Lech - Lewczuk, Stano, Thiago, Król - Szczot (69, Dzienis), Matuszek, Hermes (81, Arifović), Jarecki - Pesir, Tumicz (74, Renusz).Wisła: Mariusz - Diaz, Cleber, Głowacki, Baszczyński - Niedzielan (46, Boguski), Cantoro, Sobolewski, Łobodziński (69, Zieńczuk), Jirsak (78, Małecki) - Paweł Brożek.

1. Polonia Warszawa 6 13 14-5 4 1 1

2. Legia Warszawa 6 13 12-4 4 1 1

3. Arka Gdynia 6 13 10-5 4 1 1

4. Wisła Kraków 6 13 9-6 4 1 1

5. Lech Poznań 6 12 14-6 4 0 2

6. Śląsk Wrocław 6 11 10-7 3 2 1

7. Odra Wodzisław 6 10 10-8 3 1 2

8. Ruch Chorzów 6 10 6-8 3 1 2

9. Lechia Gdańsk 6 7 8-9 2 1 3

10. Bełchatów 6 7 6-8 2 1 3

11. ŁKS Łódź 6 7 4-8 2 1 3

12. Piast Gliwice 6 4 3-6 1 1 4

13. Jagiellonia Białystok 5 4 3-7 1 1 3

14. Polonia Bytom 6 4 7-13 1 1 4

15. Cracovia 6 4 3-10 1 1 4

16. Górnik Zabrze 6 4 2-9 1 1 4

Kolejno: mecze rozegrane, punkty, bramki zdobyte i stracone, zwycięstwa, remisy, porażki.W przypadku równej liczby punktów o kolejności decydują bezpośrednie mecze.

Strzelcy

4 – Arkadiusz Aleksander (Odra), Paweł Brożek (Wisła), Filip Ivanovski (Polonia W.), Daniel Mąka (Polonia W.), Zbigniew Zakrzewski (Arka), Robert Lewandowski (Lech)

3 – Takesure Chinyama (Legia), Marcin Komorowski (Polonia B.), Dariusz Pawlusiński (Cracovia), Miroslav Radović (Legia), Marcin Sobczak (Ruch), Tomasz Szewczuk (Śląsk), Rafał Boguski (Wisła)

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.kolodziejczyk@rp.pl

Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie