Reklama

Lech walczył, ale to Serbowie grają dalej

Mistrzowie Polski sprawili piłkarzom Crvenej Zvezdy sporo kłopotów i zremisowali na wyjeździe 1:1 Do czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów awansowali piłkarze z Belgradu.

Publikacja: 13.08.2025 00:19

Napastnik Lecha Poznań Mikael Ishak

Napastnik Lecha Poznań Mikael Ishak

Foto: PAP/EPA/ANDREJ CUKIC

Do Serbii piłkarze Lecha jechali z mocnym postanowieniem odrobienia strat z pierwszego meczu, przegranego 1:3. Dwie bramki to nie była przecież przepaść, a sześć dni temu mistrzowie Polski sami zobaczyli, że mogą grać jak równy z równym z piłkarzami regularnie walczącymi w Lidze Mistrzów. Trener Niels Frederiksen przekonywał, że dwie bramki można Serbom strzelić na ich terenie i samemu nic nie stracić.

Serbskie media były innego zdania i twierdziły, że Lech będzie potrzebował więcej niż cudu, żeby awansować. Crvena latem się wzmocniła, pokazała się w Poznaniu z dobrej strony, a dodatkowo rewanż miał się odbyć na słynnej Maracanie, gdzie kibice tworzą gorącą atmosferę i mało komu udaje się odrabiać straty.

Szybko strzelona bramka mogła ponieść piłkarzy Lecha i zachwiać pewnością siebie gospodarzy i niewiele brakowało, żeby tak się właśnie stało. Już w drugiej minucie tuż przed polem karnym Serbów faulowany był Robert Gumny, a z rzutu wolnego groźnie uderzył Luis Palma. Na tym, niestety, skończyły się dobre okazje do zdobycia gola dla mistrzów Polski.

Piłkarze Frederiksena walczyli, naciskali na rywali, szybko odzyskiwali piłkę i budowali kolejne akcje, ale więcej nie byli w stanie zrobić. Blisko pola karnego obrona Crvenej Zvezdy gęstniała, a mistrzowie Polski bili głową w mur. To gospodarze mieli lepsze okazje do zdobycia bramki. Za pierwszym razem świetnie dwa strzały obronił Bartosz Mrozek, za drugim – nawet on nie dał rady.

Czytaj więcej

Crvena Zvezda gra do jednej bramki z Rosjanami
Reklama
Reklama

Można powiedzieć, że Lech w tamtej sytuacji miał pecha, ale to raczej była różnica w umiejętnościach piłkarzy obu drużyn, choć wszystko wyglądało jak komedia pomyłek. Joao Moutinho nie zdążył za Shavym Babicką, Joel Pereira tak wybijał piłkę, że trafił w głowę Portugalczyka. Piłka wróciła przed bramkę, a Mateusz Skrzypczak podciął Petera Olayinkę. Sędzia podyktował rzut karny i tak skończyły się marzenia Lecha o awansie do Ligi Mistrzów.

Lech Poznań będzie walczył o Ligę Europy

Emocje wróciły na chwilę w drugiej połowie, gdy Rodrigao dostał czerwoną kartkę za faul na Leo Bengtssonie. Tylko że właśnie wtedy piłkarze mistrza Serbii pokazali swoją klasę. Umiejętnie zagęszczali środek pola i sypali piasek w tryby piłkarzy Lecha. Kiedy było trzeba, wybili piłkę, za chwilę sfaulowali przeciwnika, wyszli z kontratakiem i kradli cenne minuty. Mistrzowie Polski szarpali, próbowali, ale nie dali rady wygrać.

Na szczęście również nie przegrali. Walczyli ambitnie do końca i w ostatnich sekundach zdobyli bramkę, na którą zasłużyli. Po zamieszaniu w polu karnym uderzył Mikael Ishak, a odbita od nóg piłka zmyliła bramkarza Crvenej Zvezdy Matheusa.

Lech nie został pożarty w Belgradzie i zasłużył na brawa za ambitną postawę. Szkoda straconej szansy i tego, że Lech do walki o LM zagrał bez lidera środka pola Afonso Sousy, który odchodzi do tureckiego Samsunsporu. Z nim w składzie mistrzowie Polski byliby groźniejsi. Teraz Lecha czeka walka o Ligę Europy z belgijskim KRC Genk i tutaj piłkarze z Poznania nie są bez szans.

Do Serbii piłkarze Lecha jechali z mocnym postanowieniem odrobienia strat z pierwszego meczu, przegranego 1:3. Dwie bramki to nie była przecież przepaść, a sześć dni temu mistrzowie Polski sami zobaczyli, że mogą grać jak równy z równym z piłkarzami regularnie walczącymi w Lidze Mistrzów. Trener Niels Frederiksen przekonywał, że dwie bramki można Serbom strzelić na ich terenie i samemu nic nie stracić.

Serbskie media były innego zdania i twierdziły, że Lech będzie potrzebował więcej niż cudu, żeby awansować. Crvena latem się wzmocniła, pokazała się w Poznaniu z dobrej strony, a dodatkowo rewanż miał się odbyć na słynnej Maracanie, gdzie kibice tworzą gorącą atmosferę i mało komu udaje się odrabiać straty.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Piłka nożna
Crvena Zvezda gra do jednej bramki z Rosjanami
Piłka nożna
Jerzy Brzęczek selekcjonerem reprezentacji do lat 21. Zaskakujący ruch PZPN
Piłka nożna
UEFA wykluczyła Rosjan z rozgrywek. Ale im płaci. A Ukraińcom odmawia
Piłka nożna
Ważna wygrana Jagiellonii w Danii. Ile polskich klubów zagra w Lidze Konferencji?
Piłka nożna
Legia na Cyprze daleko od awansu, Jan Ziółkowski blisko Romy za 6 mln euro
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama