Korespondencja z Paryża
Szeremeta, po trzech walkach w podparyskim Villapinte, do starcia półfinałowego wyszła na 15-tysięczny kort Philippe-Chatrier. To najważniejsza arena Roland Garros, gdzie cztery razy polskiego hymnu słuchała Iga Świątek. Teraz przed taką szansą stanie 20-letnia pięściarka z Bieniowa.
Nigdy wcześniej na takiej arenie nie boksowała, ale zobaczyliśmy, że rację ma trener Tomasz Dylak, który zapewniał, że jego podopieczną mobilizują światła reflektorów. Szeremeta weszła na ring tanecznym krokiem i choć po drugiej stronie stanęła wicemistrzyni olimpijska, nie czuła strachu. Szeremeta uśmiechała się, skakała, a w trzeciej rundzie machała do kibiców, prosząc o doping.
Czytaj więcej
Aleksandra Mirosław została mistrzynią olimpijską we wspinaczce sportowej, Aleksandra Kałucka zdobyła brąz. Igrzyska w Paryżu pokazały, że mamy sport, który jest polską specjalnością. Nikt na świecie po 15-metrowej ściance nie wspina się szybciej.
Paryż 2024. Julia Szeremeta zaprosiła Nesthy Petecio do tańca i awansowała do finału igrzysk
Podobno bywa wstydliwa, ale ring to dla niej najwyraźniej strefa komfortu. Znów więc podrygiwała z opuszczonymi rękawicami, niczym Roy Jones Jr., prowokowała rywalkę, ale kiedy należało odrabiać straty z pierwszej rundy i zaatakować, doskonale realizowała założenia.
- Wiedzieliśmy, że będzie trzeba zaryzykować i zanim Julka złapie swój rytm, dostanie kilka ciosów. To, jaki miała po pierwszej rundzie spokój w narożniku, było niesamowite. Powiedziałem, że musi uważać na mocne ciosy, wydłużać akcje oraz wchodzić w dłuższe serie, trzymając brodę niżej, a potem szukać klinczu. Tak robiła. Wiedzieliśmy, że to rywalkę frustruje i faktycznie gubiła rytm - wyjaśnia Dylak.