Do boju chłopaki, jeszcze tylko dwa mecze, jesteśmy już blisko – to nie część motywacyjnego przemówienia trenera Didiera Deschampsa, lecz przesłanie Karima Benzemy do kolegów z reprezentacji, których opuścił tuż przed inauguracją mundialu.
Do dziś trwają domysły, czy wyjechał – jak głosi oficjalna wersja – ze względu na kontuzję, czy doszło w szatni do jakiegoś konfliktu. Faktem jest, że zdobywca Złotej Piłki wrócił już do zdrowia, zdążył się nawet wybrać na krótkie wakacje, w weekend wznowił treningi w Madrycie, a w środę będzie trzymał kciuki za Francję przed telewizorem.
Czytaj więcej
Były wybitny piłkarz i trener kilku reprezentacji Henryk Kasperczak o futbolu w Afryce i grze rep...
Kariera Benzemy potoczyła się tak, że wszystkie największe sukcesy przeszły mu koło nosa. W Katarze może być dopisany kolejny rozdział tej historii. Paradoksalnie, szczęśliwy także dla napastnika Realu.
Benzema nie został skreślony z 26-osobowej listy kadrowiczów, więc ma szansę dostać medal, nie grając w mistrzostwach świata ani minuty. Deschamps nie powołał nikogo w jego miejsce, bo uznał, że nie widzi takiej potrzeby, a skład jest wystarczająco mocny, by – mimo wielu kontuzji – myśleć o obronie tytułu.