Francuzi są pewni siebie i trochę szaleni

Dzisiaj o 20.00 drugi z półfinałów: Francja – Maroko. Obrońca trofeum kontra drużyna, która nie boi się marzyć. Najlepszy atak mistrzostw przeciw najsolidniejszej obronie. Kylian Mbappe czy jego przyjaciel Achraf Hakimi.

Publikacja: 14.12.2022 03:00

Kylian Mbappe i Olivier Giroud zdobyli już w Katarze dziewięć bramek dla Francji

Kylian Mbappe i Olivier Giroud zdobyli już w Katarze dziewięć bramek dla Francji

Foto: Kirill KUDRYAVTSEV / AFP

Do boju chłopaki, jeszcze tylko dwa mecze, jesteśmy już blisko – to nie część motywacyjnego przemówienia trenera Didiera Deschampsa, lecz przesłanie Karima Benzemy do kolegów z reprezentacji, których opuścił tuż przed inauguracją mundialu.

Do dziś trwają domysły, czy wyjechał – jak głosi oficjalna wersja – ze względu na kontuzję, czy doszło w szatni do jakiegoś konfliktu. Faktem jest, że zdobywca Złotej Piłki wrócił już do zdrowia, zdążył się nawet wybrać na krótkie wakacje, w weekend wznowił treningi w Madrycie, a w środę będzie trzymał kciuki za Francję przed telewizorem.

Czytaj więcej

Henryk Kasperczak: Maroko nie jest na straconej pozycji

Kariera Benzemy potoczyła się tak, że wszystkie największe sukcesy przeszły mu koło nosa. W Katarze może być dopisany kolejny rozdział tej historii. Paradoksalnie, szczęśliwy także dla napastnika Realu.

Benzema nie został skreślony z 26-osobowej listy kadrowiczów, więc ma szansę dostać medal, nie grając w mistrzostwach świata ani minuty. Deschamps nie powołał nikogo w jego miejsce, bo uznał, że nie widzi takiej potrzeby, a skład jest wystarczająco mocny, by – mimo wielu kontuzji – myśleć o obronie tytułu.

Francuska prasa twierdzi wręcz, że wyjazd Benzemy jeszcze bardziej zjednoczył grupę. I biorąc pod uwagę, jak przebiega ten turniej w wykonaniu Trójkolorowych, można przyjąć, że jest w tym trochę prawdy.

Bohater drugiego planu

Kylian Mbappe i Olivier Giroud walczą o tytuł króla strzelców, zdobyli razem dziewięć z jedenastu bramek dla Francji. A Antoine Griezmann jest współliderem asyst. W Katarze miał trzy kluczowe podania (w tym dwa w ćwierćfinale z Anglikami), w reprezentacji uzbierał ich już łącznie 28, zostawił w tyle Zinedine’a Zidane’a i Thierry Henry’ego.

To jednak tylko liczby. Praca, jaką wykonuje Griezmann dla zespołu, jest niewymierna i bezcenna. Król strzelców i najlepszy zawodnik Euro 2016 schował własne ambicje do kieszeni i stał się bohaterem drugiego planu. Biega wzdłuż i wszerz boiska, broni i rozgrywa, można odnieść wrażenie, że jest wszędzie.

Pracowity był od małego. Od dziecka słyszał też, że nie zrobi kariery, bo jest mikry i wątły. Prześwietlenie nadgarstka, pomagające określić przyszły wzrost, wykazało, że urośnie co najwyżej do 175 cm.

Powtarzano mu, że nie rokuje nadziei. Był załamany, ale się nie poddał. Na przekór wszystkim postanowił pokazać, że warunki fizyczne nie muszą być przeszkodą. I został gwiazdą Atletico Madryt i Barcelony.

Dziś jest wyrzutem sumienia francuskiego systemu szkoleniowego. Razem z ojcem trenerem odbijali się od drzwi Olympique Lyon, Saint-Etienne, Sochaux, Auxerre, Montpellier i Metz. Wielki talent dostrzegł w nim dopiero skaut Realu Sociedad. Po okresie próbnym w San Sebastian zaproponowano mu kontrakt w zespole młodzieżowym.

W wieku 14 lat podjął najtrudniejszą, ale jak się później okaże, najważniejszą decyzję w życiu. Zostawił rodzinny dom i ruszył 1000 km na południe. Kraj Basków stał się dla niego drugą ojczyzną. Dał szansę, której nie doczekał się we Francji.

Griezmann przeszedł przyspieszony kurs dojrzewania. Na salony dostał się bocznymi drzwiami. Futbolowe wykształcenie dała mu Hiszpania, mentorem został trener z Urugwaju Martin Lasarte.

Odnaleźć się młodemu chłopakowi w tak międzynarodowym otoczeniu może było łatwiej, bo wychował się w wielokulturowej rodzinie. Matka Isabelle pochodzi z Portugalii (w dzieciństwie Antoine spędzał tam wakacje), dziadek Amaro Lopes był piłkarzem Pacos de Ferreira, a do Francji wyemigrował w latach 50., by pracować na budowie. Ojciec Alain ma natomiast korzenie niemieckie.

Puchar Narodów Afryki

Taka zresztą jest niemal cała reprezentacja Francji. W żyłach Giroud płynie włoska krew, bramkarza Hugo Llorisa oraz braci Hernandezów – hiszpańska. Mbappe i Ousmane Dembele, jak większość kolegów z kadry, są potomkami afrykańskich imigrantów urodzonymi już we Francji.

Dembele jest praktykującym muzułmaninem, rok temu ożenił się z Marokanką. Dla takich jak on półfinał mundialu przeciw drużynie z Afryki będzie wydarzeniem szczególnym.

Niektórzy, jak były nigeryjski piłkarz Jay-Jay Okocha, twierdzą, że to, co zobaczymy w środowy wieczór w Katarze, będzie przypominało finał Pucharu Narodów Afryki.

Maroko to dawna francuska kolonia. Było nią do 1956 roku, gdy wybiło się na niepodległość. Według szacunków we Francji mieszka nawet półtora miliona Marokańczyków. Wielu z nich będzie miało dylemat, komu kibicować.

We Francji przyszedł na świat selekcjoner Maroka Hoalid Regragui oraz dwaj jego piłkarze – Sofiane Boufal i kapitan Romain Saiss, ścigający się z czasem, by wyleczyć kontuzjowaną nogę.

Urodzony w Paryżu Boufal i kilku innych gra we francuskiej Ligue 1. Achraf Hakimi jest klubowym kolegą Mbappe w Paris Saint-Germain. Są rówieśnikami, znaleźli wspólny język, mają podobne zainteresowania, spędzają razem czas poza boiskiem. Nie przypuszczali, że w Katarze przyjdzie im ze sobą rywalizować. „Do zobaczenia wkrótce, Przyjacielu” – napisał na Twitterze obrońca Maroka.

To do Hakimiego będzie należało zadanie powstrzymania Mbappe biegającego po tej samej stronie boiska. Ich pojedynki będą jednym z najbardziej pasjonujących punktów wieczoru.

Ale Regragui ostrzega, że skupianie się tylko na wyłączeniu z gry najlepszego strzelca mundialu byłoby błędem. – To mija się z celem, bo mają innych świetnych zawodników w ofensywie. W doskonałej dyspozycji znajduje się Griezmann, groźny jest Dembele – zauważa trener Maroka, który grał kiedyś krótko z innym z francuskich muszkieterów – Giroud.

Spotkali się w Grenoble latem 2008 roku. Pracowali razem tylko przez dwa miesiące, wystąpili w jednym przedsezonowym sparingu (w sieci można znaleźć zdjęcie dokumentujące ten epizod). Byli na różnych etapach kariery.

Giroud dopiero budował swoją pozycję, Regragui szykował się do piłkarskiej emerytury.

Teraz, ledwie po trzech miesiącach na stanowisku selekcjonera Marokańczyków, Regragui siedzi przy jednym stole z Deschampsem, który był już mistrzem świata jako piłkarz (1998) i trener (2018). A w niedzielę może zostać drugim – po Włochu Vittorio Pozzo – selekcjonerem, który wygrał dwa mundiale z rzędu.

– Spróbujemy przywieźć puchar z powrotem do domu, ale zmierzymy się ze wspaniałą drużyną – podkreśla Giroud, a Raphael Varane zapewnia, że Francja nie wpadnie w pułapkę samozadowolenia i Maroka nie zlekceważy, choć wszyscy widzą ją w finale.

Trudy turnieju dają się już piłkarzom we znaki. Przeziębienie dopadło Adriena Rabiota i Dayota Upamecano. Zdaniem „L’Equipe” ich występ w środę jest wątpliwy. Marokańscy lekarze pracują natomiast w pocie czoła, by postawić na nogi duet kontuzjowanych stoperów – Saissa i Nayefa Aguerda.

Marokańczycy odesłali już do domu Belgię, Hiszpanię i Portugalię. Nie stracili w Katarze jeszcze bramki, jedynego gola wbili sobie sami, a ta statystyka robi jeszcze większe wrażenie, gdy dodać, że Hiszpanie nie potrafili im strzelić żadnego z trzech rzutów karnych. Z tak ofensywną siłą, jaką mają Francuzi, jednak dotąd się nie mierzyli.

– Statystyk dziś jest mnóstwo, po każdym meczu można by wydrukować całą książkę. Da się z nich wyczytać pewne rzeczy, ale na pewno nie wszystko. Trzeba umieć z nich korzystać, bo potrafią wprowadzić w błąd – twierdzi Deschamps.

Maroko pisze historię. Jest pierwszą ekipą z Afryki, która dotarła do półfinału. Ale chce więcej. – Zapytano mnie, czy możemy zostać mistrzem świata, a ja odpowiedziałem: – Dlaczego nie? Nie boimy się marzyć, marzenia nic nie kosztują – zaznacza Regragui. – Wiele osób może już odczuwać satysfakcję, ale nie ja. Chcemy dalej wygrywać dla Afryki, dla świata arabskiego. Jesteśmy pewni siebie i trochę szaleni. Ludzie pokochali nas za naszą pasję. Nie będziemy faworytem, ale czy w jakimkolwiek meczu byliśmy?

Macron i samoloty z kibicami

Marokańczycy będą mieli przewagę na stadionie. W Katarze jest ich obok Argentyńczyków najwięcej i są nie mniej głośni, a w ostatnich godzinach miało przylecieć do Dauhy kolejne kilkadziesiąt samolotów z kibicami. Francuzów z trybun wspierać ma prezydent Emmanuel Macron.

Tymczasem w Paryżu i innych francuskich miastach trwa mobilizacja. Policja prosi, by pozostać w domach i unikać zgromadzeń. Zwiększono liczbę funkcjonariuszy na ulicach. Marokańscy kibice mieszkający w Europie już nieraz pokazali, że świętowanie sukcesu potrafi im się wymknąć spod kontroli. Po wyeliminowaniu Portugalii zatrzymano 90 osób na Polach Elizejskich (także Francuzów cieszących się z pokonania Anglii).

To na pewno nie będzie spokojna noc. Ale niech zostanie zapamiętana głównie ze względu na poziom piłkarskiego widowiska.

PÓŁFINAŁ

Środa

Francja – Maroko

(20.00, TVP 1, TVP Sport) 

Achraf Hakimi urodził się w Madrycie, gra w Paris Saint-Germain i jest gwiazdą Maroka

Achraf Hakimi urodził się w Madrycie, gra w Paris Saint-Germain i jest gwiazdą Maroka

Foto: EPA/FRIEDEMANN VOGEL

Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście