Korespondencja z Kataru
Kampery stoją jak na patelni, właściwie pośrodku niczego. Przeprawiasz się przez dziesięciopasmową ulicę, mijasz budynki Arabskiej Akademii Międzynarodowej (AIA), osiemset metrów dalej jest brama, której nikt nie pilnuje. To jedno z wejść do tymczasowego miasteczka dla kibiców, jakich w mieście jest kilka. Pierwsi fani przyjadą już w piątek, na razie obozowisko jest jeszcze w budowie. Noclegi zarezerwowali tu kibice ze 116 krajów. 80 proc. miejsc wyprzedano.
Organizatorzy zgromadzili na placu, który co roku jest miejscem obchodów katarskiego święta narodowego, tysiąc pojazdów – kamperów. Wypożyczyli je prywatni właściciele, teraz zamieszkają w nich kibice.
Czytaj więcej
Mecz z Chile pokazał, że reprezentacja prowadzona przez Czesława Michniewicza będzie podczas mundialu raczej ukrywać problemy, niż eksponować atuty.
Ci bez biletów obejrzą mecze na telebimie, między transmisjami zagra DJ. Nie wiadomo, czy to spotkanie kultur i temperamentów uda się na trzeźwo. Zakazu spożywania alkoholu wprawdzie nie ma, ale w wiosce-kempingu nabyć go nie można. Trzeba szukać w lepszym hotelu albo w strefie kibica.