- Sprawdziły się zapowiedzi organizatorów, że będzie to trudny nawigacyjnie odcinek specjalny, ale sprawdziły się również te, że pojedziemy przez najpiękniejszą pustynię świata. Było cudnie - relacjonował na mecie Rafał Sonik.
- Widziałem już wiele pustyń, ale nie pamiętam tak cudownych, pustynnych krajobrazów. Kiedy na trasie pojawiały się kamienie, musiałem nieco zwolnić i właśnie wtedy mogłem przełączyć swoje pole widzenia na „obiektyw szerokokątny”. Było nie tylko pięknie, ale również mogliśmy na trasie naprawdę mocno odkręcić gaz. A przemierzanie takich terenów z dużą prędkością daje niesamowitą frajdę – podkreślał krakowianin.