Biało-Czerwoni byli faworytami dwudniowego turnieju, rozgrywanego w Manchesterze. Barw Polski bronili drugi i czwarty zawodnik tegorocznego cyklu Grand Prix, Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski, wspierani obowiązkowym młodzieżowcem Jakubem Miśkowiakiem.
Wszystkie trzy poprzednie edycje Speedway of Nations wygrali Rosjanie. Tym razem w ogóle zabrakło ich w finale, ponieważ skonfliktowani z rodzimą federacją Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow (odpowiednio złoty i brązowy medalista Grand Prix) odmówili startu, a ich zmiennicy nie byli w stanie wywalczyć awansu z półfinału.
Rywalizacja przebiegała przed dwa dni pod dyktando Polaków - niemal do samego końca. Po fazie zasadniczej Biało-Czerwoni mieli na koncie 74 punkty i wyprzedzali Danię (68 pkt.) i Wielką Brytanię (64 pkt.). Gospodarze w niedzielę musieli radzić sobie bez Taia Woffindena, trzykrotnego mistrza świata, który dzień wcześniej zaliczył koszmarny upadek. I tak mieli więcej szczęścia niż Szwedzi. W sobotę w jednym biegu upadli Pontus Aspgren i Jacob Thorssell, już wcześniej ze startu zrezygnował Fredrik Lindgren i drugiego dnia Szwedów reprezentował w pojedynkę junior Philip Hellstroem-Baengs.
Czytaj więcej
Bartosz Zmarzlik nie odrobił w Toruniu straty do Artioma Łaguty i mistrzem świata został zawodnik z Rosji, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło.
Po fazie zasadniczej rozegrano półfinał, w którym Brytyjczycy wygrali ze Szwedami 6:3 (za pierwsze miejsce przyznawane są 4 punkty, za drugie - 3, za trzecie - 1). W finale na gospodarzy już czekali Polacy. Ze startu najlepiej wyszedł Zmarzlik a na trzecim miejscu, z apetytem nawet na drugie, jechał Janowski, co dawało Polakom złoto. Na drugim łuku jednak zawodnik Sparty Wrocław przeszarżował i upadł na tor. Po chwili podniósł się i jechał dalej, ale rywali nie miał już szans dogonić. Wygrana Zmarzlika nic nie dała, skoro na dwóch kolejnych miejscach przyjechali Brytyjczycy, zapewniając sobie drugi w ogóle a pierwszy złoty medal w historii Speedway of Nations.