Bankomat się obraził

Ruszyła nowa PGE Ekstraliga. Pieniędzy ma być mniej, ale nie będzie strachu, czy dla wszystkich wystarczy.

Publikacja: 12.04.2015 19:29

Krzysztof Kasprzak, wicemistrz świata, ma poprowadzić Stal Gorzów do kolejnego mistrzostwa Polski

Krzysztof Kasprzak, wicemistrz świata, ma poprowadzić Stal Gorzów do kolejnego mistrzostwa Polski

Foto: Fotorzepa/Roman Bosiacki

Przez lata kluby polskiej ekstraligi oferowały zawodnikom niebotyczne pieniądze, zaciągały pożyczki i w efekcie stawały na skraju bankructwa. Polski Związek Motorowy groził palcem i straszył odebraniem licencji. Zespoły obiecywały poprawę, władze wierzyły i dawały tzw. licencje nadzorowane. Nadzór był zwykle równie fikcyjny jak pieniądze, które część klubów obiecywała zawodnikom, więc zapożyczanie się i czekanie na sukcesy, które miały zagwarantować miliony od prawdziwych sponsorów, trwało dalej.

Ale PZM powiedział w końcu: dość. Wybrzeże Gdańsk i Włókniarz Częstochowa zostały za długi pozbawione licencji i zdegradowane do drugiej ligi. Być może to początek naprawy polskiego żużla i w ekstralidze będą jeździli tylko ci, którzy udowodnią, że mają prawdziwe, a nie wyimaginowane budżety.

Po degradacji obu klubów w ekstralidze pojawił się problem. Zostało jedno wolne miejsce, którego nikt nie chciał zająć. Awans na torze wywalczyła PGE Stal Rzeszów, która była najlepsza w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Miejsce w ekstralidze powinno też przypaść drugiemu w tabeli Orłowi Łódź, ale właściciel klubu Witold Skrzydlewski stwierdził, że na razie finanse i infrastruktura stadionu Orła nie pozwalają marzyć o elicie.

PZM i władze ekstraligi zachodziły w głowę, co zrobić. Ostatecznie wygrała opcja najprostsza i najbardziej rozsądna – ogłoszono konkurs. Udział mogła wziąć każda drużyna, z każdej ligi. Podstawowym warunkiem była stabilność finansowa. Wyłonienie zwycięzcy nie było trudne, bo chętny spełniający oczekiwania był jeden – GKM Grudziądz.

Klub ten do żużlowej czołówki wkroczył z przytupem. Kilkanaście dni po otrzymaniu dzikiej karty podpisał umowę z mistrzem świata z 2010 roku Tomaszem Gollobem, którego obecność w Grudziądzu sparaliżowała ruch w mieście.

Pod koniec marca Gollob debiutował w GKM w sparingu ze swoim byłym klubem KS Toruń. Na ulicach utworzyły się półkilometrowe korki, co w Grudziądzu nie zdarza się chyba codziennie. Mimo że organizatorzy opóźnili spotkanie o 15 minut, by na trybuny zdążyli wejść wszyscy kibice, i tak spora część z nich w czasie pierwszych biegów stała jeszcze pod kasami.

Gollob już wykonał część planu władz GKM – przyciągnął widzów na stadion. Na nowy sezon sprzedano dwa razy więcej karnetów niż na pierwszą ligę.

Druga część planu to zapewnienie GKM utrzymania w ekstralidze. Patrząc na skład, nie powinno być z tym problemu. Poza Gollobem są także Krzysztof Buczkowski, Rosjanin Artiom Łaguta i Chorwat Jurica Pavlić. Dodatkowym atutem będzie tor, który ekstraligowym żużlowcom jest raczej obcy. Nikt nie powinien się dziwić, jeśli pod koniec fazy zasadniczej GKM będzie bliżej play-off niż strefy spadkowej.

Na zamieszaniu z licencjami skorzystał także SPAR Falubaz. Zespół z Zielonej Góry podpisał umowę z 19-letnim Krystianem Pieszczkiem z Wybrzeża, który ma stać się liderem juniorów. Ale w pierwszej części sezonu może odgrywać znacznie ważniejszą rolę. Ktoś musi zdobywać punkty zamiast zawieszonego do 8 sierpnia za doping syna trenera Sławomira Dudka – Patryka.

Niezbyt optymistycznie wygląda sytuacja Unii Tarnów. Grupa Azoty, która była tytularnym sponsorem brązowego medalisty z poprzedniego sezonu, poinformowała, że nie może już przeznaczać na żużel tyle pieniędzy, co dotychczas. Działacze próbowali renegocjować kontrakty z zawodnikami, ale ze swoich starań nie mogą być zadowoleni. Nie udało się zatrzymać Buczkowskiego i Łaguty. Do Stali Rzeszów przeszedł mistrz świata Amerykanin Greg Hancock. Chyba największym osłabieniem jest jednak odejście Marka Cieślaka. Trener reprezentacji Polski dosyć niespodziewanie wybrał pracę w pierwszoligowej Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Udało się natomiast zatrzymać Janusza Kołodzieja, z jaskółką na plastronie pojadą też Słowak Martin Vaculik oraz Duńczycy Kenneth Bjerre i Leon Madsen.

Ale to nie zawodnicy w najbardziej spektakularny sposób żegnali się z kibicami. Roman Karkosik przestał sponsorować KS Toruń. Miliarder płacił zawodnikom ogromne pensje i podobno to on zdecydował, że zespół Unibaksu w 2013 roku nie pojechał w rewanżowym spotkaniu finału DMP. Karkosik odszedł, ponieważ stwierdził, że w Polsce właścicieli klubów żużlowych traktuje się jak bankomaty bez prawa głosu.

Ale toruńscy kibice, mimo znacznie ograniczonego budżetu, raczej mogą spać spokojnie. Odeszli co prawda Gollob i Rosjanin Emil Sajfutdinow (do Fogo Unii Leszno), ale zostali Australijczyk Chris Holder, Adrian Miedziński, do Torunia przeprowadził się też Grigorij Łaguta. Może będzie biedniej, ale na pewno stabilnie. Zresztą tak jak w całej ekstralidze.

Na te wszystkie zawirowania z boku patrzy mistrz Polski Stal Gorzów. Władze klubu działały w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Krzysztof Kasprzak, Duńczyk Niels-Kristian Iversen czy Bartosz Zmarzlik ponownie razem mają walczyć o złoto. Jedyna zmiana w składzie to podpisanie umowy z Craigiem Cookiem. Stal będzie pierwszą drużyną Brytyjczyka w Polsce.

Przez lata kluby polskiej ekstraligi oferowały zawodnikom niebotyczne pieniądze, zaciągały pożyczki i w efekcie stawały na skraju bankructwa. Polski Związek Motorowy groził palcem i straszył odebraniem licencji. Zespoły obiecywały poprawę, władze wierzyły i dawały tzw. licencje nadzorowane. Nadzór był zwykle równie fikcyjny jak pieniądze, które część klubów obiecywała zawodnikom, więc zapożyczanie się i czekanie na sukcesy, które miały zagwarantować miliony od prawdziwych sponsorów, trwało dalej.

Ale PZM powiedział w końcu: dość. Wybrzeże Gdańsk i Włókniarz Częstochowa zostały za długi pozbawione licencji i zdegradowane do drugiej ligi. Być może to początek naprawy polskiego żużla i w ekstralidze będą jeździli tylko ci, którzy udowodnią, że mają prawdziwe, a nie wyimaginowane budżety.

Po degradacji obu klubów w ekstralidze pojawił się problem. Zostało jedno wolne miejsce, którego nikt nie chciał zająć. Awans na torze wywalczyła PGE Stal Rzeszów, która była najlepsza w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Miejsce w ekstralidze powinno też przypaść drugiemu w tabeli Orłowi Łódź, ale właściciel klubu Witold Skrzydlewski stwierdził, że na razie finanse i infrastruktura stadionu Orła nie pozwalają marzyć o elicie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO