Sobotnia pogoda w Engelbergu nieco się zmieniła – wiatr, choć niezbyt gwałtowny, zaczął wiać zdecydowanie w plecy skoczków. W tych warunkach zmieniła się także hierarchia – zawody wygrał, ku niemieckiej radości, Karl Geiger, przed odpornym na wszelkie zawirowania pogody Żyłą i Austriakiem Danielem Huberem.
Bez podmuchów pod narty słabiej skakała w Englebergu większość Norwegów (wyjątek: Johann Andre Forfang), niemal połowa reprezentacji Niemiec, nieco gorzej poradził sobie także lider PŚ, Japończyk Ryoyu Kabayashi, który po raz pierwszy tej zimy nie stanął na podium.
Konkurs dobrze się oglądało. Pierwsza seria dała prowadzenie zwycięzcy z Wisły – Rosjanin Jewgienij Klimow efektownie przypomniał o swoich przewagach osiągając 136,5 m. Tuż za nim był Piotr Żyła (134 m w świetnym stylu). Polak wciąż mało mówi, ale daleko skacze, ta przemiana naprawdę wygląda na opłacalną.
Kolejne pozycje zajmowali Niemcy Stephan Leyhe i Karl Geiger przedzieleni przez Austriaka Daniela Hubera. Daniel Kubacki był szósty, Kamil Stoch jedenasty, polska drużyna poniosła jedną stratę – odpadł Jakub Wolny.
Decydujące skoki drugiej serii zaczęły się od ładnej próby Stocha – 133 m dało polskiemu skoczkowi chwilowe prowadzenie. Polaka zmienił Ryoyu Kobayashi, ale 135 m to było stanowczo za mało, by myśleć o sukcesie. Kubacki skoczył znacznie mniej i stracił pozycję w pierwszej dziesiątce.