Dla Alicji Tchórz, Aleksandry Polańskiej, Dominiki Kossakowskiej, Bartosza Piszczorowicza, Mateusza Chowańca i Jana Hołuba igrzyska skończyły się, nim zapłonął znicz olimpijski.
Polski Związek Pływacki (PZP) zgłosił zbyt wielu zawodników do sztafet i wyścigów indywidualnych. Prezes Paweł Słomiński przeprasza i tłumaczy, że celem było umożliwienie jak największej liczbie pływaków startu w Tokio. Dodaje, że „nie otrzymał od światowej federacji (FINA) czy Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) jasnego komunikatu, że prośba o przyjęcie zgłoszenia zawodników z normą B do rywalizacji w konkurencjach indywidualnych została odrzucona".
Cała szóstka niedoszłych olimpijczyków wróciła już do kraju. Razem z kolegami, którzy pozostali w Japonii i szykują się do startu, domagają się dymisji władz związku.
W olimpijskiej wiosce, która miała być najbezpieczniejszym miejscem na igrzyskach, wykryto pierwsze przypadki Covid-19 u sportowców z zagranicy. Chodzi o dwóch piłkarzy z RPA. Obaj trafili na dwutygodniową kwarantannę w przeznaczonym do tego hotelu. Chory jest również jeden z członków sztabu.
Organizatorzy zapewniają, że robią wszystko, by zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa i że mają plan przygotowany na wypadek kryzysowej sytuacji.