Czas na 63. Turniej Czterech Skoczni

Kilku pasjonatów nart z Bawarii i Tyrolu miało ponad pół wieku temu dobry pomysł. Pożegnanie starego i powitanie nowego roku z najlepszymi skoczkami świata wciąż się sprawdza

Aktualizacja: 26.12.2014 21:22 Publikacja: 26.12.2014 19:37

Czas na 63. Turniej Czterech Skoczni

Foto: ROL, Krzysztof Rawa k.r. Krzysztof Rawa

Grosse Schattenberg, Grosse Olympiaschanze, Bergisel i Paul-Ausserleitner-Schanze – kibicom skoków te nazwy mówią wszystko, tak samo jak Oberstdorf, Garmisch-Partenkirchen, Innsbruck i Bischofshofen.

Może niewielu pamięta, że na samym początku kolejność było odrobinę inna, że chwilę trwało, by turniej okrzepł, ale tak naprawdę to pomysł przelany oficjalnie na papier 14 grudnia 1952 roku w Post Hotel Partenkirchen przez ojców założycieli zmienił się niewiele. Było tych ojców ośmiu: Toni Glos i Emmerich Pepeunig z klubu w Innsbrucku, Beppi Hart i Franz Rappenglück z Partenkirchen, Andi Mischitz i Fred Triebner z Bischofshofen oraz Alfons Huber i Xavier Kaiser z Oberstdorfu.

Wymyślili rzecz tak dobrze, że przetrwał termin – przełom każdego roku, przetrwała lokalizacja i szyk zawodów, przetrwały tłumy na trybunach i powszechny klimat sportowej zabawy podlewany obficie grzanym winem i wzmacniany bułczano-kiełbasianą-pulpetową tradycją kulinarną. Nie zniknął urok obowiązkowych górskich podróży tymi samymi trasami między skoczniami, podziwianie szczytów Nebelhornu, Zugspitze, piękna doliny rzeki Inn.

Nie zmienia się także to, że Turniej Czterech Skoczni sprawdza chętnie pomysły, jakie daje sportowcom i widzom technika: tu przyjechały w 1956 roku pierwsze kamery telewizyjne, tu zakładano mrożone i porcelanowe rozbiegi, wymyślano nowatorskie projekty skoczni, wyświetlano komputerowe linie na zeskoku wyznaczające granicę prowadzenia w konkursie – żeby wymienić najbardziej znane fakty.

Nie maleje sportowe znaczenie wydarzenia, którego zwycięzcy niekiedy mówili, że wyżej cenią tylko złoty medal olimpijski. O pięciu zwycięstwach Janne Ahonena i czterech Jensa Weissfloga nikt nie zapomina, tak samo jak o Svenie Hannawaldzie, który w 2002 roku zakończył rywalizację wygrywając, jako jedyny w kronikach, wszystkie konkursy, jak o Björnie Wirkoli, któremu udało się pokonać wszystkich rywali trzy lata z rzędu.

Ma swoje honorowe miejsce w historii TCS Sepp Bradl, który wygrał jako pierwszy i Thomas Diethart, chłopak z nizin, który mając za talizman różową świnkę niespodziewanie zwyciężył rok temu. Są też wielcy mistrzowie nart, jak Simon Ammann, Noriaki Kasai czy Martin Schmidt, którzy Turnieju nigdy nie wygrali, są tacy, którzy błysnęli raz i zniknęli, ale duma z sukcesu została im na zawsze.

Polscy skoczkowie mają z Turniejem swoje porachunki. Poza Adamem Małyszem żaden nie wygrał konkursu, żaden inny nie stał na podium klasyfikacji generalnej. Mistrz Adam, jak wiadomo, zwyciężył w TCS w pamiętnym 2001 roku, zajmując czwarte miejsce w Oberstdorfie, trzecie w Ga-Pa i wygrywając w Innsbrucku i Bischofshofen.

Potem potrafił jeszcze wiele razy być blisko najlepszych, w ostatnim starcie (2011) zajął 6. miejsce. Oprócz niego na podium w poszczególnych konkursach stawali w różnych latach Józef Przybyła, Tadeusz Pawlusiak, Stanisław Bobak, Piotr Fijas i Kamil Stoch, lecz znaleźć się na koniec w pierwszej trójce – rady nie dawali.

W tym roku trener Łukasz Kruczek wziął na turniej Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego, Jana Ziobro, Klemensa Murańkę i Aleksandra Zniszczoła, szóste miejsce zostawił dla Kamila Stocha. Mistrz olimpijski po naradzie z lekarzami uznał, że start w Turnieju Czterech Skoczni jest możliwy, operowana niedawno kostka leczyła się szybko.

Co przyniesie ten wyjazd do Niemiec i Austrii – przewidzieć jednak niełatwo. Może Kamil Stoch powoli wejdzie w rytm startowy, by błysnąć formą w Wiśle i Zakonem, a potem w lutym w Falun, może zaś, głodny skoków odnajdzie nagle zwycięską formę (skoki niekiedy przynosiły przecież takie odrodzenia), co spodobałoby się wszystkim rodakom, albo, co bardziej prawdopodobne, będzie przede wszystkim wspierał kolegów, którym ta zima bez Stocha zupełnie nie służy.

Liczyć na polskie sukcesy w tej edycji Turnieju w sumie raczej trudno, rozsądek każe spojrzeć w klasyfikację Pucharu Świata i tam szukać kolejnego zwycięzcy. W Norwegii stawiają na Andersa Fannemela, lidera klasyfikacji oraz na Andersa Bardala, w Niemczech na Severina Freunda, który z tygodnia na tydzień jest mocniejszy (po cichu także na innych, bo czekanie na zwycięstwo od 2002 roku się dłuży), w Czechach na Romana Koudelkę, który też zachwyca w tym sezonie, w Słowenii na Petera Prevca.

Austriacy mają uzasadnioną nadzieję, że pod ręką Heinza Kuttina przedłużą serię sześciu kolejnych zwycięstw i do nazwisk Wolfganga Loitzla, Andreasa Koflera, Thomasa Morgensterna, Gregora Schlierenzauera oraz Thomasa Dietharta dopiszą kolejne: na przykład Michaela Hayboecka lub Stefana Krafta (albo znów Schlierenzauera).

Japończykom marzyłoby się, by Noriaki Kasai powtórzył zwycięstwo Kazuyoshi Funakiego. Wciąż swoich zwolenników ma Simon Ammann, który do korony zwycięstw potrzebuje tylko tego jedynego klejnotu.

63. Turniej Czterech Skoczni powinien być zatem ciekawy jak zawsze, bo przecież można liczyć na atak młodych i starszych, bo tak naprawdę kandydatów do podium jest więcej, niż dziesiątka. Turniej zaczyna się 28 grudnia na skoczni Schattenberg w Oberstdorfie, potem jak każde tradycja: Nowy Rok w Ga-Pa, 4 stycznia w Innsbrucku i finał 6 stycznia w Bischofshofen.

Śnieg jest (w tej sprawie też pomaga nowoczesność), nagrody czekają (20 tys. franków szwajcarskich za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, po 10 tys. za sukces w każdym konkursie plus po 2 tys. za wygrane w kwalifikacjach), system KO znów podniesie widzom adrenalinę. Przepis na sukces też jest znany: cztery skocznie, osiem dobrych skoków i sława na lata.

> Program 63. Turnieju Czterech Skoczni

OBERSTDORF


Sobota,

27 grudnia 2014


14:30 oficjalny trening


16:30 kwalifikacje (TVP 1, Eurosport)


Niedziela,

28 grudnia 2014


15:00 seria próbna


16:30 konkurs (TVP 1, Eurosport)

GARMISCH-PARTENKIRCHEN


Środa, 

31 grudnia 2014


11:45 oficjalny trening


13:45 kwalifikacje (TVP 1, Eurosport)


Czwartek,

1 stycznia 2015


12:30 seria próbna


14:00 konkurs (TVP 1, Eurosport)

INNSBRUCK
Sobota, 3 stycznia 2015
11:45 oficjalny trening
14:00 kwalifikacje (TVP 1, Eurosport)
Niedziela, 4 stycznia 2015
12:45 seria próbna
14:00 konkurs (TVP 1, Eurosport)

BISCHOFSHOFEN
Poniedziałek, 5 stycznia 2015
14:30 oficjalny trening
16:30 kwalifikacje (Eurosport)
Wtorek, 6 stycznia 2015
15:00 seria próbna
16:30 konkurs (TVP 1, Eurosport)

>Klasyfikacja PŚ 2014/2015:


1. A. Fannemel (Norwegia) 472


2. R. Koudelka (Czechy) 470


3. M. Hayboeck (Austria) 433


4. S. Freund (Niemcy) 423


5. S. Ammann (Szwajcaria) 390


6. P. Prevc (Słowenia) 390


7. S. Kraft (Austria) 337


8. G. Schlierenzauer (Austria) 327


9. N. Kasai (Japonia) 236


10. A. Bardal (Norwegia) 228


...


20. P. Żyła (Polska) 104


39. J. Ziobro (Polska) 23


51. D. Kubacki (Polska) 11


54. K. Murańka (Polska) 10


58. M. Kot (Polska) 7


61. A. Zniszczoł (Polska) 5

Grosse Schattenberg, Grosse Olympiaschanze, Bergisel i Paul-Ausserleitner-Schanze – kibicom skoków te nazwy mówią wszystko, tak samo jak Oberstdorf, Garmisch-Partenkirchen, Innsbruck i Bischofshofen.

Może niewielu pamięta, że na samym początku kolejność było odrobinę inna, że chwilę trwało, by turniej okrzepł, ale tak naprawdę to pomysł przelany oficjalnie na papier 14 grudnia 1952 roku w Post Hotel Partenkirchen przez ojców założycieli zmienił się niewiele. Było tych ojców ośmiu: Toni Glos i Emmerich Pepeunig z klubu w Innsbrucku, Beppi Hart i Franz Rappenglück z Partenkirchen, Andi Mischitz i Fred Triebner z Bischofshofen oraz Alfons Huber i Xavier Kaiser z Oberstdorfu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Inne sporty
Jan-Krzysztof Duda dla „Rzeczpospolitej”: Nie boimy się sztucznej inteligencji
Inne sporty
Rusza walka o mistrzostwo świata na żużlu. Warszawa poddaje się ostatnia
szachy
Weselin Topałow, były mistrz świata w szachach, dla „Rzeczpospolitej”: Dobrze jest łączyć show i wygrywanie
Inne sporty
Puchar Świata. Najlepsi na świecie wystąpią w Beskidach
Inne sporty
Gwiazdy szachów grają w Polsce. Rock and roll w Warszawie