Paulo Sousa namawiał Polaków do marzeń i przekonywał, że mogą grać lepiej niż faktycznie potrafią. Czesław Michniewicz wmawiał im, że na piękny futbol ich nie stać, a ważniejsze od strzelania goli jest to, aby bramek nie tracić. Fernando Santos sprawiał wrażenie, jakby o naszą piłkę w ogóle nie dbał. Michał Probierz widzi zaś polskich zawodników takimi, jacy faktycznie są.
Zagraliśmy z Holendrami tak, jak można oczekiwać od drużyny z aspiracjami, kiedy mierzy się z faworytem. Rywale byli na boisku lepsi, bo to drużyna dojrzalsza oraz znacznie bogatsza talentem, ale nasi piłkarze nie widzieli w tym przeszkody. Wyszli na boisko bez kompleksów, nie było w nich strachu. To największa zmiana, jakiej dokonał nowy selekcjoner w reprezentacji Polski.
Czytaj więcej
To był jeden z najlepszych meczów reprezentacji Polski w ostatnich latach. Przegraliśmy z Holandią, ale po grze nie przynoszącej wstydu.
Polska — Holandia. Dlaczego polski piłkarz podniósł głowę
Probierz, zaczynając pracę z drużyną narodową, wcisnął reset. Widząc fragmenty zgrupowań, które przekazywał związkowy kanał „Łączy nas piłka” obserwowaliśmy, jak przekonuje piłkarzy do radości oraz odwagi. Można odnieść wrażenie, że jego czasem wręcz nadmierna pewność siebie udziela się zawodnikom tak samo, jak Michniewicz przelewał na nich kompleksy.
Efekt jest taki, że Polacy podnieśli głowy. Były podczas meczu z Holendrami (1:2) fragmenty gry odważnej: dryblingi, dwójkowe wymiany piłki i próby budowania akcji krótkimi podaniami od własnej bramki. Polacy oddali nawet więcej celnych strzałów choć to akurat dowód, że „statystyka” jest często jedynie najwyższym stopniem rzeczownika „kłamstwo”.