Widząc skład można było odnieść wrażenie, że Michał Probierz przed meczem przekazał piłkarzom jedynie proste: „Jazda!”. Selekcjoner zaproponował bowiem kibicom wszystko, co kadra ma najlepszego w ofensywie, jakby człowiek, którego drugim imieniem przez lata był „pragmatyzm”, założył husarskie skrzydła. To były jednak pozory, Polacy z szablami na czołgi się nie rzucili.
Holendrzy grali lepiej w piłkę. Mają wielu zawodników ulepionych z innej gliny i często wystarczał moment, żeby błyskotliwym podaniem, dryblingiem albo szybką wymianą piłki przyprawili naszych obrońców o zawrót głowy. Cody Gakpo już w drugiej minucie sprawdził czujność Wojciecha Szczęsnego, a kilka chwil później Tijani Reijnders z linii pola karnego uderzył tuż obok bramki.