Jeszcze do niedawna możliwy był czarny scenariusz i wykluczenie boksu z igrzysk. Ale niebezpieczeństwo zostało zażegnane w czerwcu tego roku, gdy MKOl wydał oświadczenie, że mimo konfliktu z władzami Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA) turniej olimpijski dojdzie jednak do skutku. Z tym tylko zastrzeżeniem, że żaden z włodarzy AIBA nie będzie miał z jego organizacją nic wspólnego.
Odpowiedzialny za to będzie 60-letni Morinari Watanabe, członek MKOl i wieloletni szef Światowej Federacji Gimnastyki. Japoński biznesmen przyznał, że w porze obiadowej zadzwonił do niego prezydent MKOl Thomas Bach i krótko poinformował o nowych obowiązkach. Na pytanie dziennikarzy, czy konsultował się np. z władzami najważniejszych organizacji boksu zawodowego, Watanabe odpowiedział szczerze, że nie ma o tym pojęcia i nic o nich nie słyszał. Zapewnił jednak, że będzie słuchał ekspertów i zrobi wszystko, by podejmować decyzje najlepsze dla zawodników, ale oczywiście w zgodzie z obowiązującym prawem i regulaminami.
Na razie wiemy tylko, że turniej bokserski rozpocznie się 25 lipca, a zakończy 9 sierpnia 2020 roku, i że podobnie jak w Rio de Janeiro finałowe walki nie odbędą się jednego dnia. Tym samym chyba ostatecznie zerwano z dobrą tradycją, że turniej kończy się wielkim bokserskim świętem, jakim był dzień finałów.
W Tokio mężczyźni będą rywalizować już tylko w ośmiu kategoriach (do niedawna było ich 12), a panie w pięciu (w Londynie i Rio de Janeiro walczyły w trzech). – Równość płci jest wyrazem zdrowego rozsądku – skomentował Watanabe, co jest też zgodne z ogólnymi wytycznymi MKOl.
Zakwalifikować się na igrzyska w Rio pozwalały dobre występy w mocno promowanych projektach AIBA, takich jak World Series of Boxing (WSB) czy AIBA Pro Boxing (APB). Z tego pierwszego, półzawodowej ligi, zakwalifikował się np. Tomasz Jabłoński. Oba te projekty, w dużej mierze z przyczyn finansowych, zostały w ostatnim czasie wygaszone, nikt już o nich nie mówi, choć WSB cieszyła się sporym zainteresowaniem.