W trójkę zdobyli 53 tytuły Wielkiego Szlema, wygrali 28 turniejów na trawie, w półfinałach wielkoszlemowych pojawią się 45. (Federer), 36. (Djoković) i 32. raz (Nadal).
Chociaż rywale się starali, Kei Nishikori wygrał nawet z wielkim Rogerem pierwszy set (ale przegrał mecz 6:4, 1:6, 4:6, 4:6), a Sam Querrey stawiał się przez chwilę Hiszpanowi (uległ 5:7, 2:6, 2:6), wątpliwości w tej sprawie nie było. Wimbledon 2019 raz jeszcze stał się pokazem siły i wytrwałości wielkiej trójki.
– Nie miałem pojęcia, że wygrałem dziś wimbledoński setny mecz. Zapomniałem. Przypomniał mi o tym kibic, gdy dawałem mu autograf. Jasne, że to specjalna sprawa. Musiało minąć wiele lat od mego pierwszego meczu, dostałem tę szansę wygrywania bardzo naturalnie. To przyjemna liczba, jak się spojrzy wstecz, to jest w tej setce sporo niesamowitych zwycięstw. Sto zwycięstw tutaj. Kto by pomyślał? Ja nie pomyślałem na pewno – mówił Federer podczas konferencji prasowej.
– Roberto Bautista Agut wygrał w tym roku ze mną dwa razy. To na pewno da mu więcej wiary w siebie. Gra na trawie jest jednak nieco inna, półfinał Wielkiego Szlema to też sprawa mego większego doświadczenia w tego rodzaju spotkaniach – stwierdził Djoković.
Pokonani też raczej byli pytani o zwycięzców. Sam Querrey spytany, kto będzie mistrzem Wimbledonu 2019 roku odrzekł: – Federer. Nie trzeba wiele uzasadniać. Jest po prostu naprawdę dobry. Jest pewny siebie. Wygrał tu osiem razy. Dałbym mu najwięcej szans z trójki, ale nie zdziwię się, gdy wygra któryś z pozostałych. Co przeważa? Nie tylko nisko slajsowany bekhend, Roger robi na korcie równie dobrze jeszcze 25 innych rzeczy.