Fręch rok temu w Melbourne przeżyła jeden z najpiękniejszych tygodni w karierze. Pierwszy raz awansowała wówczas do czwartej rundy turnieju Wielkiego Szlema – wyeliminowała ją dopiero Coco Gauff – a gra i wyniki podczas Australian Open wzmocniły w niej wiarę, że po latach wspinania się w tenisowej hierarchii, może wreszcie zapukać do szerokiej światowej czołówki.
Łodzianka jako 26-latka zaczęła odnosić największe sukcesy. Awansowała do finału w Pradze, wygrała turniej w Guadalajarze i zakończyła rok jako 25. zawodniczka rankingu WTA, między Katie Boulter a Lindą Noskovą. Teraz może z tego korzystać, bo tenis rozstawieniem w imprezach Wielkiego Szlema i dostępem do głównych drabinek innych turniejów mocno premiuje wyższą klasę średnią.