Polak przystępował do pierwszego tegorocznego Wielkiego Szlema z wielkimi nadziejami. Liczył na to, że przegonił koszmary z drugiej połowy ubiegłego sezonu, wyleczył się na dobre, a współpraca z dwójką trenerów Nicolasem Massu i – doradzającym mu z Florydy – Ivanem Lendlem, już w Melbourne przyniesie wymierne efekty.
On sam i my wszyscy musimy jednak uzbroić się w cierpliwość. Na razie nie jest lepiej, postępów nie widać. Pierwszy tegoroczny turniej, drużynówkę United Cup, 27-letni tenisista z Wrocławia zakończył z bilansem dwóch zwycięstw (Billy Harris, Aleksandr Szewczenko) i trzech porażek (Casper Ruud, Tomas Machac, Taylor Fritz). W Australian Open obiecująco zaprezentował się w pierwszej rundzie z Tallonem Griekspoorem, by rozczarować zupełnie z Kecmanoviciem.