Rok temu rywalka 27-letniej tenisistki z Łodzi sprawiła jedną z największych niespodzianek w Melbourne, bo w drugiej rundzie wyeliminowała rozstawioną wówczas „z trójką” Jelenę Rybakinę. Panie w trzecim secie rozegrały wtedy najdłuższy tie-break w historii Wielkiego Szlema u pań. Przez blisko pół godziny żadna nie chciała się poddać. Zwycięstwo Blinkowej dały 22 punkty.
Tak spektakularnych meczów – i wyników – pochodząca z Moskwy tenisistka później już nie miała. Poza pokonaniem Jessiki Peguli w Indian Wells i Emmy Navarro w Hongkongu szybko odpadała z mniejszych i większych turniejów. Sezon zakończyła na 76. miejscu, 54 pozycje niżej niż rok wcześniej.
Magdalena Fręch – Anna Blinkowa. Dziwny przebieg meczu?
Tegoroczny Australian Open Blinkowa zaczęła od wyeliminowania Darii Saville, czyli Australijki z drugiej setki rankingu. Cenniejsza była wygrana Fręch, która pokonała kwalifikantkę Polinę Kudiermietową (WTA 57), czyli niedawną finalistkę z Brisbane, gdzie uległa Arynie Sabalence.
Kolejne zwycięstwo nie przyszło łatwo, bo Polka mecz zaczęła źle. Fręch w pierwszym secie, który trwał 20 minut, nie wygrała gema i zdobyła tylko 10 punktów. Wszystko zmieniło się w drugim. Tego Fręch wygrała 6:0, a rywalka wygrała tylko dziesięć wymian. W trzecim to Polka zachowała zwycięski rytm. Było trochę trudniej, ale oddała Blinkowej tylko dwa gemy.
Ten dziwny mecz trwał godzinę i 35 minut. Fręch wywalczyła zasłużony awans. Była pilniejszą uczennicą. Popełniła 11 niewymuszonych błędów, przy 32 rywalki. To spora różnica.