Przed meczem Iga Świątek ostrzegała, że McNally jest o wiele lepszą zawodniczką, niż wskazuje na to jej ranking (208. WTA). I już pierwszy set potwierdził, że to może nie być lekkie, łatwe i przyjemne popołudnie.
Co prawda Iga zaczęła pewnie i wyszła na prowadzenie 4:1, ale potem popełniała niewymuszone błędy, roztrwoniła całą przewagę i w efekcie przegrała 5:7.
Faworytki żegnają się z Wimbledonem
Kibice przecierali oczy ze zdumienia. Pojawiły się uzasadnione obawy, że Świątek może podzielić los innych faworytek. Spośród pięciu najwyżej rozstawionych w turnieju odpadły już Coco Gauff (2.), Jessica Pegula (3.), Qinwen Zheng (5.) i Jasmine Paolini (4.), czyli finalistka z ubiegłego roku. Została tylko liderka światowego rankingu Aryna Sabalenka.
Iga wzięła jednak głęboki oddech i włączyła tryb turbo. Przez drugiego seta przeszła w ekspresowym tempie, zwyciężyła 6:2. W trzecim szybko przełamała rywalkę i wygrała 6:1, kończąc mecz asem serwisowym.
Czytaj więcej
- Iga Świątek nie musi być nieszczera w sprawie mojej kontuzji. Nie potrzebuję fałszu - mówi Dani...