Grał tak, jak w końcowych gemach wtorkowego spotkania z Daniiłem Miedwiediewem: bez żadnych obaw, które stwarzały wyjątkowe okoliczności: najstarszy i nabardziej prestiżowy turniej tenisowy świata, szansa pierwszego w życiu awansu do półfinału Wielkiego Szlema, wypełniony po brzegi największy kort i wspaniały rywal.
Robił dokładnie to, co robi każdy wybitny wimbledoński fachowiec: świetnie serwował i znakomicie returnował, mimo wysokiego wzrostu śmigał szybko po trawie i nie bał się ataków przy siatce. No i znakomicie odczytywał zamiary sławnego przeciwnika po drugiej stronie siatki. Nagrodą za znakomity start był pierwszy set wzięty 6:3.