Rzeczy godne uwagi zaczęły dziać się drugim secie, przy stanie 6:2, 5:3 dla Igi. Do tej chwili wszystko toczyło się wedle znanego scenariusza: liderka kobiecego tenisa grała z Martić mocno, szybko, z przytupem wygrywała wymiany, tenisistka z Chorwacji próbowała niekiedy dorównać tempu gry Świątek, nieźle serwowała, lecz te ambitne próby wystarczyły na ledwie pięć gemów.
Iga miała więc w ręku podanie i powinna była za chwilę wygrać mecz 6:2, 6:3, cały kort centralny miał zresztą podobne zdanie, ludzie już zajmowali miejsca z myślą o kolejnym spotkaniu Novak Djoković – Stan Wawrinka.
Wimbledon. Iga Świątek już w czwartej rundziej
Jednak nie wygrała, bo zaczęła się spieszyć. Jeden błąd, drugi, rywalka wreszcie odpowiedziała udaną akcją i nagle Polka przegrała gem, do zera. Chorwatka z rozpędu wygrała też następny, Iga trochę zła, wyładowała napięcie na siatce, także w gestach i okrzyku w kierunku swej grupy wsparcia. Remis 5:5 to nie porażka, ale kilka minut niepewności kazało spojrzeć na mecz inaczej.
Czytaj więcej
Były nadzieje na polski mecz 1/8 finału, lecz Magda Linette przegrała z Belindą Bencic 3:6, 1:6 i...
Idze wystarczyła minuta, by zebrać myśli, przywrócić koncentrację i skupić się na zakończeniu spotkania w dwóch setach. Moc wróciła, a z nią dwa brakujące gemy. Kort centralny lubi Igę między innymi za takie emocje, ludzie wstali, bili brawo, posłuchali co ma do powiedzenia i można było zacząć myśleć o kolejnym spotkaniu.