Przed budynkiem przeznaczonym dla tenisistów podnosi się jazgot. W górę wędrują wielkie, włochate piłki do autografów. Tłum rozpycha umięśniony ochroniarz, a za nim podąża jeszcze bardziej umięśniony Rafael Nadal. Za Hiszpanem depcze po sobie pięciu kamerzystów. Nadal przybija z dzieciakami piątki. - Przyjechałem tu wygrać - zapowiada. W meczu otwarcia pokonał Richarda Gasqueta z Francji 6:2, 6:2, 6:3.
Roger Federer jest jak zwykle w pierwszych rundach litościwy dla rywali. Niemiec Simon Greul wykorzystał szansę, by pokazać się publiczności w sesji wieczornej na stadionie Arthura Ashe'a, jednak zwycięzca od początku meczu mógł być tylko jeden. Szwajcar wygrał 6:3, 7:5, 7:5. Prawdziwym testem będzie dla niego Lleyton Hewitt, który dziś zagrał spotkanie z Juanem Ignacio Chelą niemal jak za dawnych czasów.
Papa Williams rozpowiada, że jego córki są kontuzjowane. Serenę mają ponoć boleć kostka i kolano. Mimo niedogodności oddała Melindzie Czink tylko dwa gemy. Venus wygrała z Bethanie Mattek 6:4, 6:2. Kim Clijsters w swoim powrotnym meczu w Cincinnati pokonała Marion Bartoli i na US Open powtórzyła ten wyczyn. O niespodziankę pokusiła się Kanadyjka Aleksandra Wozniak eliminując Francuzke Amelie Mauresmo. W drugim secie wygrała z utytułowaną rywalką do zera. To nie Mauresmo grała źle, to Wozniak była idealna. Po odpadnięciu sióstr Radwańskich i Marty Domachowskiej mamy jeszcze komu kibicować.