Korespondencja z Ostrawy
Autostrada z Ostrawy do Katowic około północy z poniedziałku na wtorek zatłoczona była jak w godzinach szczytu, bo tysiące polskich kibiców wracały z hokejowych mistrzostw świata. Mimo stosunkowo wysokich cen biletów - w najlepszej kategorii na niektóre mecze nawet powyżej 400 zł - na każdym z siedmiu spotkań naszej reprezentacji były tłumy. Polacy, wraz ze Słowakami, tworzyli najliczniejszą grupę przyjezdnych kibiców podczas turnieju.
- Byli fantastyczni i jestem im za to wdzięczny - mówi selekcjoner Robert Kalaber. - Hokej w Polsce hokej nie cieszy się wielkim zainteresowaniem, ale wierzę, że to się zmieni.
Czytaj więcej
Napastnik golem z rzutu wolnego uratował remis w meczu z Bologną (3:3), ale wciąż może odejść
Mistrzostwa świata w hokeju na lodzie. Krótka przygoda z elitą
Polacy do elity wrócili po 22 latach, więc celem było utrzymanie w gronie najlepszych. Nie można było się dziwić, skoro wśród uczestników mistrzostw byli najniżej notowanym zespołem rankingu. Żaden z selekcjonerów nie wybierał ponadto powołanych spośród tak skromnej liczby graczy. Nasi hokeiści o utrzymanie mieli walczyć z Francją i Kazachstanem. To kraje, gdzie hokej na lodzie uprawia po 7 tys. osób, a nad Wisłą - może 450.