Skąd się wzięły sukcesy hokejowej reprezentacji Polski?
Już 2020 roku odnieśliśmy mały sukces podczas prekwalifikacji olimpijskich. Reprezentacja była wtedy przetrzebiona kontuzjami i trener Tomek Valtonen nie mógł zabrać na turniej wszystkich, których chciał, a jednak pokonaliśmy grający w elicie Kazachstan 3:2. To był punkt zwrotny.
Na awans do elity trzeba było jednak jeszcze trochę poczekać...
Nasz rozpęd wyhamowała pandemia, bo przez dwa lata nie było mistrzostw świata. Sądzę, że gdyby nie ta przerwa, bylibyśmy w stanie awansować już wcześniej. Źle się czuliśmy z tym, że spadliśmy do Dywizji 1B, czyli na trzeci poziom, a jeszcze nie mogliśmy grać i się z niej wydostać. Ta złość cały czas w nas kipiała i wybuchła w odpowiednim momencie.
Czytaj więcej
Polscy hokeiści rozpoczęli mistrzostwa świata od niespodzianki. Zdobyli punkt w meczu z brązowymi medalistami sprzed roku Łotyszami, za porażkę 4:5 po dogrywce. Ich celem jest pozostanie w elicie, do której wrócili po 22 latach.
Kiedyś atmosfera w kadrze nie była najlepsza, a jak jest teraz?
Trener Robert Kalaber ma ból głowy przy powołaniach, bo każdy chce być w reprezentacji. Hokej jest pokazywany w telewizji, znaleźliśmy się na ustach kibiców, a mistrzostwa świata organizują Czesi, co jest dobre dla fanów z Polski.
Zimą selekcjoner testował młodych zawodników. Nadchodzi nowe pokolenie?
Na mistrzostwa świata elity można zabrać 25 zawodników i trzech bramkarzy. Dodatkowo przepisy pozwalają na zmianę w przypadku kontuzji i „wzięcie kogoś z trybun”. W tej sytuacji trzeba mieć grupę ośmiu hokeistów, którzy są gotowi w każdej chwili wskoczyć do składu, czyli trenowali z kadrą i wiedzą, jak należy grać. Należy więc przetestować wszystkich, którzy są dostępni.