Piłkarz Napoli nie chciałby wspominać swojego pierwszego wielkiego turnieju. Dwa lata temu na mistrzostwach Europy we Francji zagrał tylko w jednym meczu – z Ukrainą. Zawiódł. Grał jakby przestraszony, przez 45 minut miał mniej kontaktów z piłką niż Łukasz Fabiański. Nie był w stanie pokazać tego, co rzeczywiście potrafi. A przecież do Euro przystępował jako jeden z czołowych zawodników ligi włoskiej. Grając w Empoli, do którego był wypożyczony z Udinese, został wybrany do jedenastki sezonu 2015/16 Serie A. Jego menedżer właśnie szykował wielki transfer.
Adam Nawałka zmienił Zielińskiego w przerwie spotkania z Ukrainą. Po meczu bronił wówczas 22-letniego pomocnika, ale w kolejnych meczach Euro już go nie wystawiał. To była cena, jaką młody piłkarz musi zapłacić za debiut w wielkim reprezentacyjnym świecie. Zieliński miał przedtem za sobą kilka występów w kadrze, regularnie grywał w reprezentacji młodzieżowej, ale pierwsze realne zderzenie z piłką na najwyższym poziomie, z presją towarzyszącą mistrzowskim turniejom dla wychowanka Orła Ząbkowic Śląskich, okazało się bolesne.
Dwa lata w piłce reprezentacyjnej to epoka. Zgodnie z tym, co mówił selekcjoner, występ z Ukrainą nie zaważył na pozycji Zielińskiego w kadrze. Wprost przeciwnie. Stał się jednym z najważniejszych ogniw zespołu. Na 15 meczów, jakie rozegrał zespół Nawałki po Euro we Francji, pomocnik Napoli zagrał we wszystkich, tylko w trzech z nich nie w pełnym wymiarze czasowym. Doskonale zaprezentował się w ostatnim spotkaniu z Koreą Południową na Stadionie Śląskim. Najlepszym podsumowaniem jego gry był gol strzelony pod koniec meczu, zapewniający Polsce zwycięstwo 3:2.
Zieliński jedzie na mundial do Rosji, by pokazać to, czego dwa lata temu we Francji pokazać nie zdołał.
Futbolowa rodzina
Piotr Zieliński wywodzi się z futbolowej rodziny. Ojciec Bogusław występował na początku i końcu kariery w rodzinnych Ząbkowicach, w Orle. W najlepszym dla sportowca okresie grał w klubach w okolicy Dortmundu i pracował, zarabiając na utrzymanie. Z tego czasu pozostała mu na tyle dobra znajomość języka niemieckiego, że w szkole podstawowej uczy też tego przedmiotu, oprócz wychowania fizycznego. Pozostały także wspomnienia, szczególnie ze sparingu z Borussią, która zdobyła Puchar Europy w 1997 roku. Amatorski SG Lutgendortmund występujący wówczas w VI lidze, ówczesny klub pana Bogusława, przegrał 0:11.