W piątek drużyna Leo Beenhakkera po raz ostatni trenowała w Donaueschingen. W sobotę rano czarterowym samolotem poleci z Zurychu do Katowic. Mecz z Danią w niedzielę na Stadionie Śląskim będzie ostatnim sprawdzianem przed wyjazdem do Austrii na mistrzostwa Europy. Zainteresowanie nim (początek o godz. 16) jest ogromne, do piątku sprzedano ponad 30 tysięcy biletów na ten mecz.
Trener od pierwszej minuty wystawi większość zawodników, którzy tydzień później staną na boisku w Klagenfurcie naprzeciw Niemców, i chociaż Beenhakker podkreśla, że w Chorzowie wynik nie będzie ważny, piłkarze myślą trochę inaczej.
– Pamiętam nasze pożegnanie z polską publicznością przed wyjazdem na ostatni mundial. Przegraliśmy 1:2 z Kolumbią, kibice nas wygwizdali. Nie czuliśmy się wtedy najlepiej – mówi Jacek Bąk. – Duńczycy to trudny przeciwnik, mierzyłem się z nimi dwukrotnie, raz było 1:5, raz 0:2, w pierwszym meczu za kadencji Beenhakkera. Musimy jednak grać z najlepszymi, żeby się uczyć, dlatego sprawdzian w Chorzowie będzie dla nas bardzo wartościowy. W Donaueschingen pracowaliśmy solidnie, teraz pora zbierać tego owoce – dodaje Bąk szykujący się do ostatniego turnieju w karierze.
Duńczycy na Euro 2008 nie jadą, bo w grupie eliminacyjnej okazali się gorsi od Hiszpanów i Szwedów, ale to wciąż jest zespół należący do europejskiej czołówki. Trener Morten Olsen mecz z Polską potraktował bardzo poważnie, wśród powołanych są m.in.: Christian Poulsen z FC Sevilla, Dennis Rommedahl z Ajaksu, Jon Dahl Tomasson z Villarreal i Nicklas Bendtner z Arsenalu.
Nie do końca wiadomo, jaki jest stan kontuzjowanych polskich zawodników. Wojciech Łobodziński co prawda uczestniczył w piątkowym treningu, jednak przyznaje, że ćwiczył trochę asekuracyjnie. – Chciałbym wystąpić przeciwko Danii, ale nie wiem, czy będzie to możliwe. Mam być gotowy na 8 czerwca, tylko to się liczy – mówi piłkarz.