Szczególnie cenne są zwycięstwa odniesione dzień po dniu na Florydzie. Najpierw zespół z Cleveland sprowadził na ziemię Orlando Magic, srogo rewanżując się za porażkę w finale Konferencji Wschodniej w poprzednim sezonie. Nazajutrz pokonał 111:104 Miami Heat, inną czołową drużyną na Wschodzie. Oglądający ten mecz słynny Michael Jordan podziwiał skuteczną szarżę Cavaliers. LeBron James (34 pkt), Mo Williams (25), Shaquille O’Neal (14) i koledzy, grając przeciwko trzeciemu zespołowi w lidze pod względem traconych punktów, zdobyli ich tego dnia najwięcej w tym sezonie.
Szanse Utah Jazz, których grę prowadzi Deron Williams, drugi w klasyfikacji asyst w całej lidze (średnia: 9,9 – prowadzi Steve Nash z Phoenix Suns: 12,6), nie są w Cleveland zbyt duże. Drużyna Mike’a Browna już teraz jest w mistrzowskiej formie.
Koszykarze Detroit Pistons do niedzielnego meczu z Dallas Mavericks przystępują z remisowym bilansem czterech zwycięstw i czterech porażek. Jeśli wziąć pod uwagę, że w siedmiu ostatnich z tych spotkań nie wystąpił czołowy strzelec zespołu Richard Hamilton, a w pięciu Tayshaun Prince (obydwaj z powodu kontuzji), bilans ten nie wygląda źle. Hamilton i Prince to przecież gracze pierwszej piątki, jedyni zawodnicy z mistrzowskiego składu z 2004 roku, którzy pozostali w klubie.
Latem nastąpiły w Pistons kolejne zmiany kadrowe. Wydaje się, że transfery przeprowadzone przez dyrektora Joe Dumarsa wyjdą klubowi na dobre. Do drużyny dołączyli Charlie Villanueva (z Milwaukee Bucks) i Ben Gordon (z Chicago Bulls). Po sezonach w Chicago i Cleveland wrócił na stare śmieci Ben Wallace i znów przypomina, że był mistrzem zbiórek.
Trener Mavericks Rick Carlisle po przegranym przez jego zespół meczu z osłabionymi brakiem Tima Duncana i Tony’ego Parkera San Antonio Spurs zarzucał swoim zawodnikom brak waleczności i determinacji. Czy pokażą ją w Detroit w spotkaniu ze znanymi z twardej gry Pistons?