W piątek Contador stracił pozycję lidera. Brał udział w kraksie, która wydarzyła się 200 m przed strefą neutralizacji czasu. Nie odniósł żadnego groźnego urazu, ale upadek dał mu się we znaki. – W sobotę rano nie przejechałem trasy czasówki. Obejrzałem ją z samochodu, na wideo, ale przecież to nie to samo – opowiadał Hiszpan. Na 59-kilometrowej trasie jazdy indywidualnej na czas przy dżdżystej pogodzie pojechał, jak gdyby nic złego się wcześniej nie wydarzyło. Etapu nie wygrał, zajął trzecie miejsce, ale straty do największych rywali w klasyfikacji generalnej odrobił z nawiązką. Był ponad dwie minuty szybszy niż Włoch Fabio Aru. Włoscy dziennikarze doszukiwali się spisku. Twierdzili, że czasówka była za długa i zabiła rywalizację. – Problem polega na tym, że Contador nie ma godnego rywala – odpowiedział na ten zarzut dyrektor wyścigu Mauro Vegni.

Musiałaby się wydarzyć jakaś tragedia, żeby w najbliższą niedzielę Contador nie stanął na najwyższym podium. W górach czuje się dobrze, co potwierdził w niedzielę w Madonna di Campiglio. Dziś dzień przerwy.

Klasyfikacja generalna po 15 etapach: 1. A. Contador (Hiszpania/Tinkoff-Saxo) 60:01.34; 2. F. Aru (Włochy/Astana) 2.35; 3. A. Amador (Kostaryka/Movistar) 4.19; 4. M. Landa (Hiszpania/Astana) 4.46; 5. L. Konig (Czechy/Sky) 6.36... 32. P. Niemiec (Lampre-Merida) 57.54... 52. S. Szmyd (CCC Sprandi) 1:31.10.

Transmisje Giro w Eurosporcie