Kluczowe znaczenie dla wyników miał układ pól startowych. Ogromnym handicapem było pierwsze, wewnętrzne pole, z którego zawodnicy wygrywali aż 15 na 20 biegów. Tor na trasie niespecjalnie nadawał się do ścigania. Problemy mieli ci, którzy startowali z pól wewnętrznych lub spóźniali wyjście spod taśmy.
Taki przypadek spotkał Bartosza Zmarzlika. Czterokrotny mistrz świata w marcu wziął udział w czterech zawodach — jednych sparingowych i trzech indywidualnych. Z 17 biegów wygrał 16, był więc zdecydowanym faworytem Złotego Kasku. Dostał jednak numer, z którym dwukrotnie wyjeżdżał z najgorszego, trzeciego pola startowego. Efekt to tylko 9 punktów. Zmarzlik nie był jednak rozczarowany, przyznając, że w trakcie zawodów testował sprzęt przed sezonem. — Jak zwykle o tej porze próbujemy jeździć codziennie czymś innym, żeby poznawać, rozpoznać co i na jakie warunki nam będzie się przydawać — tłumaczył przed kamerą Canal+.
Dominik Kubera zwycięzcą Złotego Kasku. Jedyny wygrał z najtrudniejszego pola startowego
— Czuję się dobrze, aczkolwiek cały czas takie wrażenie podczas jazdy jest ciężkie. Jak jest lepszy start to gorsza trasa, jak lepsza trasa, to startu w ogóle nie ma. Do tego trzecie pole dwa razy z rzędu, które jest mega ciężkie dzisiaj do wyjechania, bo nawet kolein za bardzo nie ma, są tak śliskie miejsca — opowiadał zawodnik Motoru Lublin. Złoty Kask po raz pierwszy w karierze wygrał zaś jego klubowy kolega Dominik Kubera.
Czytaj więcej
Na torze nie mają sobie równych, lecz za kulisami wyścigowa potęga Red Bulla trzęsie się w posadach i może runąć, rozsadzona od wewnątrz. Mamy oskarżenia poważnego kalibru, kontrolowane przecieki do mediów i brutalną walkę o wpływy.
— Dziś trochę loteria była — powiedział po zawodach 24-latek, przyznając, że miał w niej trochę szczęścia. Mocno jednak mu pomógł, bo jako jedyny w całych zawodach zdołał z trzeciego pola wygrać. Drugie miejsce zajął Kacper Woryna, który pierwotnie w Opolu miał być tylko rezerwowym. Do stawki wskoczył po wycofaniu się Janusza Kołodzieja, który zaliczył groźny upadek w przedsezonowym sparingu Unii Leszno w Gorzowie. Na najniższym stopniu podium stanął Przemysław Pawlicki, obolały po sobotnim Memoriale Edwarda Jancarza.