Nie można sobie takiego zakładać. Po wyjściu z grupy każdy kolejny mecz będzie finałem. Mówi się, że Polak jest mądry po szkodzie. Tu po szkodzie, czyli po porażce, będzie czekał na nas samolot do Polski. Nie będzie czego naprawiać. Na tym polega mądrość naszych piłkarzy i trenerów, którzy do każdego meczu przygotowują się jak do finału. Nie widzę w tym turnieju drużyny, która mogłaby cieszyć się z tego, że zagra z Polakami. To też daje nam pewność siebie.
Adamowi Nawałce ufają wszyscy – piłkarze, kibice, dziennikarze. To dla pana powód do dumy?
Tacy już jesteśmy, odbijamy się od ściany do ściany. Jak krytykujemy, to do końca, jak chwalimy, to bez umiaru. Adam Nawałka dobrze wykonuje swoją pracę, ale nie tylko on. Dwa i pół roku temu stworzyliśmy zespół, w którym nowy jest nie tylko selekcjoner, ale i dyrektor sportowy czy grono niewidocznych na co dzień ludzi, którzy fantastycznie się do naszego zespołu wpasowali. Powstał projekt „Łączy nas piłka". Cieszymy się, ale to nie wzięło się znikąd. Reprezentacja to dobro narodowe, ale właścicielem jest PZPN. Wszystko, co dzieje się wokół kadry, każdy szczegół, jest przez nas przemyślany. Poukładaliśmy sprawy organizacyjne i z tego powodu czujemy się dumni z sukcesów drużyny. A co by było, gdybyśmy weszli do PZPN nie w 2012 roku, ale cztery lata wcześniej, mając perspektywę organizacji Euro w Polsce, to pozostanie bez odpowiedzi.
Co zrobiłby pan inaczej?
Jako prezes PZPN nie zorganizowałbym trzytygodniowego zgrupowania kadry w hotelu w Warszawie. To był zły pomysł. Piłkarze nie mieli jak odpocząć, odetchnąć, wyjść na spacer... Nie będę się zastanawiał, kogo zrobiłbym trenerem czy dyrektorem, ale na pewno niektóre rzeczy zrobiłbym inaczej. Wszyscy możemy żałować, że taki turniej, którego już pewnie w Polsce za naszego życia nie doczekamy, skończył się tak, jak się skończył. Ale to tylko gdybanie, my skupiamy się na tym, co we Francji.
Franciszek Smuda nie miał takiego wsparcia u Grzegorza Laty jak Adam Nawałka u pana...