Rzeczpospolita: Co by pan wybrał: ćwierćfinał z pięcioma golami czy półfinał bez żadnego?
Robert Lewandowski: Półfinał bez gola. Na pewno.
Jest pan wychowany w kulcie mundiali?
Kiedyś rozgrywki klubowe nie były aż tak popularne i tak ważne, jak dzisiaj. Dopiero w latach 90. powstała komercyjna Liga Mistrzów, która stała się konkurencją dla mistrzostw świata. Ale mundial zachował tę przewagę, że zdarza się raz na cztery lata. Jak zawalisz, nie da się tego szybko naprawić. Zdaję sobie sprawę, że mundial to coś specjalnego, że dopiero dzięki występom na mistrzostwach świata ludzie cię zapamiętują. I mam nadzieję, że my też zostaniemy w pamięci kibiców na zawsze.
Kiedy panu zamarzył się panu występ w MŚ?