Różnicę dostrzegłem tylko jedną. Słynne koleżanki Dementiewej płakały solidarnie niczym na pogrzebie, za to ona do końca zachowała spokój. Nad Tamizą odwrotnie: gwiazdy męskiego tenisa przywdziały maski pokerzystów, a głównemu bohaterowi głos się łamał i oczy pociły. 12 lat po pięciosetowym finale Masters przegranym z Aleksem Corretją ubrany w garnitur Carlos przyjmował podziękowania i ukłony m.in. od Rafy Nadala, dla którego był "wujkiem z Majorki".

Kiedy w 1997 roku w finale Australian Open naprzeciw Pete'a Samprasa stanął mało znany 20-latek, magazyn "Tennis" pisał, że: "on przecież, jak wszyscy Hiszpanie, przyszedł na świat mając ceglaną mączkę na podeszwach butów". Autor trafił kulą w płot, bo Carlos wychowywał się akurat na kortach betonowych, a dopiero jako gracz dojrzały polubił czerwoną nawierzchnię. Jego styl gry odbiegał od wzorca z Półwyspu Iberyjskiego, to on zapoczątkował tam zmiany: dużo mniej rotacji, więcej ryzyka, ostry, równy serwis, jak trzeba to atak przy siatce. Gracz z Palma de Mallorca w roku 1999 został pierwszym hiszpańskim liderem rankingu ATP, był w 44 finałach, zdobył 20 tytułów, zarobił na korcie prawie 13,5 mln dolarów.

Miał dar uczenia się najtrudniejszych zagrań, niestety, brakowało mu charakteru i wytrwałości Nadala. Szybko się zapalał do taktycznych lub technicznych nowinek i jeszcze szybciej tracił zainteresowanie. Wolał bekhend obiegać, niż go poprawić tak, jak to kiedyś zrobił np. Ivan Lendl. Jako 21-latek wygrał Roland Garros, kolejne ważne tytuły wydawały się kwestią czasu. On tymczasem ani razu nie przekroczył potem ćwierćfinału Wielkiego Szlema. Obdarzony wielkim talentem nie zrobił zbyt wiele, by go – używając języka ewangelisty – pomnożyć.

Unikał wielkich publicznych okazji, ale potrafił się bawić i korzystać z życia jak mało kto. Mogą to potwierdzić choćby bywalcy sopockich dyskotek. Podobny do Antonia Banderasa miał gigantyczne powodzenie u kobiet. Przed trzema miesiącami został ojcem córeczki Carli, związek z jej mamą aktorką Caroliną Cerezuelą jeszcze trwa. Piszę o tym, bo tak jak wybaczyłem Moi jego rozmaite tenisowe niedoróbki, tak do dziś nie mogę zrozumieć jego decyzji o rozstaniu z Włoszką Flavią Pennettą. Carlos, jak mogłeś zostawić taką kobietę?!