Nie udało się panu nigdy zagrać z Austrią.
A byłem o krok. Tuż przed mistrzostwami Europy w roku 2008, już na zgrupowaniu w Austrii Kuba Błaszczykowski złapał kontuzję i Leo Beenhakker powołał mnie.
Podobno trudno było pana znaleźć...
Bo z rodziną opalałem się już na Rodos. Ale jakoś znaleźli i prosto z Grecji poleciałem do Austrii. Grałem wtedy jeszcze jako napastnik w Hertcie Berlin. W pierwszym meczu, w Klagenfurcie przeciw Niemcom wszedłem na boisko w drugiej połowie za Wojtka Łobodzińskiego. Moja rodzina została na wakacjach i oglądała mecz w telewizji. Ludzie nie mogli się tam nadziwić, że w finałach Euro widzą gościa, który dwa dni wcześniej grał z nimi na plaży.
Lukas Podolski strzelił dwie bramki, przegraliśmy, widać było, że czegoś naszej reprezentacji brakuje.