Pierwszy raz blisko podium był w Zakopanem. Zajmował czwarte miejsce po pierwszej serii i niewiele — bo 1,4 pkt — tracił do Słoweńca Anze Laniska. Skończył na jedenastej lokacie. Później, w pierwszym konkursie na skoczni w Willingen, był na półmetku trzeci i wydawało się, że sukces jest w zasięgu, ale słabszy drugi skok spowodował, że wylądował na ósmej pozycji.
Kolejnego dnia, w rewanżowym konkursie na Muehlenkopfschanze, byliśmy przekonani, że wreszcie się uda. Polak prowadził z ogromną przewagą nad Japończykiem Ryoyu Kobayashim (12,4 pkt) i miał 18,3 pkt więcej niż czwarty Norweg Marius Lindvik. Prowadzenia jednak nie utrzymał. Ponownie był ósmy.