Pierwszy raz blisko podium był w Zakopanem. Zajmował czwarte miejsce po pierwszej serii i niewiele — bo 1,4 pkt — tracił do Słoweńca Anze Laniska. Skończył na jedenastej lokacie. Później, w pierwszym konkursie na skoczni w Willingen, był na półmetku trzeci i wydawało się, że sukces jest w zasięgu, ale słabszy drugi skok spowodował, że wylądował na ósmej pozycji.
Kolejnego dnia, w rewanżowym konkursie na Muehlenkopfschanze, byliśmy przekonani, że wreszcie się uda. Polak prowadził z ogromną przewagą nad Japończykiem Ryoyu Kobayashim (12,4 pkt) i miał 18,3 pkt więcej niż czwarty Norweg Marius Lindvik. Prowadzenia jednak nie utrzymał. Ponownie był ósmy.
Czytaj więcej
Konkurs drużynowy na skoczni Kulm był popisem Słoweńców, którzy obronili tytuł. Ósme miejsce Polaków po wykluczeniu Aleksandra Zniszczoła za nieprzepisowy kombinezon.
Puchar Świata w skokach narciarskich. Aleksander Zniszczoł blisko podium
Jego miejsca i tak były najlepszymi, jakie w tym sezonie osiągnął jakikolwiek polski skoczek w konkursie indywidualnym Pucharu Świata. Ostatni weekend w ogóle był dla Zniszczoła najlepszym, jeśli chodzi o występy w elicie. Wprawdzie w 2020 roku w Niżnym Tagile był szósty, ale tamte zawody nie były najmocniej obsadzone. Zabrakło liderów wielu ekip - także polskiej.
Zniszczoł trwającą zimę zaczął w Pucharze Świata, ale po słabszych występach trafił do Pucharu Kontynentalnego. Wrócił do elity na Turniej Czterech Skoczni, a od konkursu w Garmisch-Partenkirchen regularnie zdobywa punkty. Uzbierał ich 151, w klasyfikacji generalnej jest 23.