PŚ w Willingen. Prowadził Aleksander Zniszczoł, wygrał Andreas Wellinger

Po pierwszej serii można było marzyć o polskim zwycięstwie, ale druga seria zmieniła wiele. Polski lider spadł na ósme miejsce, na Muehlenkopfschanze wygrał Wellinger przed Ryoyu Kobayashim i Gregorem Deschwandenem

Publikacja: 04.02.2024 19:34

Aleksander Zniszczoł

Aleksander Zniszczoł

Foto: PAP/EPA

Zanim doszło do tego niemałego wahnięcia emocji, na „małym mamucie” w Willingen trzeba było rozegrać w niedzielę kwalifikacje, które niespecjalnie ucieszyły polskich kibiców. Wprawdzie odżył w nich Kamil Stoch, który skacząc 136,5 m miał 12. wynik (wygrał Norweg Marius Lindvik – 150 m, przed sobotnim zwycięzcą Johannem Andre Forfangiem – 140 m), lecz do głównej części rywalizacji awansowała jedynie trójka, do Stocha dołączyli Aleksander Zniszczoł i Dawid Kubacki. 

Piotr Żyła (104,5 m) nadal nie potrafił odnaleźć się na tej bardzo dużej i kapryśnej niemieckiej skoczni, a Paweł Wąsek, choć już podleczony, po infekcji skoczył słabo – ledwie 101,5 m i zajął 56. miejsce na 59. startujących. 

Czytaj więcej

PŚ w skokach. Rekord i zwycięstwo Johanna Andre Forfanga

Pierwsza seria przyniosła wydarzenie, jakiego tej zimy nie widziano: polski skoczek objął prowadzenie w konkursie Pucharu Świata. Aleksander Zniszczoł startował zgodnie z klasyfikacją PŚ dość wcześnie, trafił na wiatr, który poniósł go pięknie na 146. metr zeskoku, wydawało się, że systemy pomiarowe nakażą odjąć Polakowi mnóstwo punktów (wiało mocno pod narty), a odjęły tylko 12 z niewielkim naddatkiem, co w niedzielę było wynikiem bardzo korzystnym. 

Do chwili skoku Zniszczoła nikt tak się nie wyróżnił, więc polskie nazwisko pojawiło się na górze tablicy wyników i tam pozostało do końca serii. Próbowali wszyscy wielcy, oglądaliśmy eleganckie próby powyżej 140 m w wykonaniu Ryoyu Kobayashiego, Lovro Kosa, Mariusa Lindvika, Jana Hoerla, Stefana Krafta i Gregora Deschwandena, ale im za podmuchy odejmowano po 20-30 punktów. W ten sposób lider miał 12-13 punktów przewagi nad najbliższymi rywalami i tak obudziła się uzasadniona polska nadzieja na wynik, dający przynajmniej miejsce na podium. 

Przez cały czas deszcz zacinał, strużki wody wartko płynęły po naturalnym rozbiegu, wicher robił swoje, ale niemiecka publiczność dzielnie mokła pod skocznią wierząc, że ich faworyt, siódmy po pierwszej serii Andreas Wellinger, będzie w stanie pokonać w drugiej serii wszelkie trudności. 

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w lotach. Dyskwalifikacja zabrała Polakom szanse na podium

Polscy kibice wypatrywali Zniszczoła, gdyż Kamil Stoch i Dawid Kubacki zajęli miejsca w trzeciej dziesiątce i na wielką poprawę się nie zanosiło, choć drugi z polskich mistrzów po finałowym skoku nieco awansował. 

Długie skoki znów oglądano. Najpierw przypomniał o sobie Forfang, skoczywszy 143 m poprawił się o siedem miejsc. Trochę zapomniany już Roman Koudelka poleciał 145 m i po raz pierwszy od dawna pojawił się w pierwszej dziesiątce konkursu. Następnie Timi Zajc pokazał znaną słoweńską szkołę latania – 153 m i awans na siódmą pozycję. Lindvik i Kraft skoczyli ładnie, ale do ataku na podium brakowało im odległości. 

Nie brakowało Danielowi Tschofenigowi (151 m) i Deschwandenowi (152) i to oni wydawali się przez chwilę kandydatami do pucharów i premii, zwłaszcza gdy szansę stracił Lovro Kos. Jednak Wellinger też poleciał daleko i pięknie – 149 m przy średnim wsparciu wiatru dało Niemcowi prowadzenie. Kobayashi skoczył 146 m, nie wystarczyło do wyprzedzenia Niemca. 

Na górze został tylko Olek Zniszczoł, ruszył i widać było, że nie udźwignął do końca ciężaru tej próby, tym bardziej, że pogoda drugi raz nie pomogła. W powietrzu nerwowo, na zeskoku jeszcze bardziej, lądowanie zachwiane, odległość tylko 130,5 m, noty za styl niskie. Polak spadł na ósme miejsce, wyrównał wynik z soboty. 

Pewnie, że można żałować, że znów się nie udało obronić wysokiego miejsca, ale nie można zapomnieć, że kolejny raz Aleksander Zniszczoł jest najlepszym z Polaków (w klasyfikacji PŚ też to już widać), że dzięki niemu zawody oglądamy do końca z pełnym zaangażowaniem, takich odczuć przez wiele tygodni w konkursach Pucharu Świata bardzo brakowało. Nadzieja, że za tydzień lub dwa w końcu się Zniszczołowi uda – trwa.

W kolejny weekend Puchar Świata w skokach leci za ocean.  W programie są trzy konkursy – dwa w sobotę 10 lutego (indywidualny i, po kilku godzinach przerwy, duety), w niedzielę jeden – indywidualny. 

> PŚ w Willingen. II konkurs indywidualny

1. A. Wellinger (Niemcy) 237,6 pkt (139 i 149 m); 2. R. Kobayashi (Japonia) 235,6 (144,5 i 146); 3. G. Deschwanden (Szwajcaria) 231,8 (145 i 152); 4. D. Tschofenig (Austria) 229,9 (137,5 i 151); 5. M. Lindvik (Norwegia) 226,1 (142 i 142); 6. S. Kraft (Austria) 222,3 (141 i 143); 7. T. Zajc (Słowenia) 221,5 (134 i 153); 8. A. Zniszczoł (Polska) 218,0 (146 i 130,5); 9. R. Koudelka (Czechy) 213,5 (132 i 145); 10. R. Nikaido (Japonia) 206,2 (136 i 140,5);…18. D. Kubacki 185,3 (130 i 132,5); 27. K. Stoch (obaj Polska) 164,5 (128 i 125,5). 

> Puchar Świata

1. Kraft 1129 pkt; 2. Wellinger 951; 3. Kobayashi 896; 4. J. Hoerl (Austria) 661; 5. P. Paschke (Niemcy) 566;… 23. Zniszczoł 131; 25. Kubacki 129; 26. Żyła 117; 27. Stoch 93. 

> Puchar Narodów

1. Austria 3793 pkt pkt; 2. Niemcy 3059; 3. Słowenia 2209; 4. Norwegia 1653; 5. Japonia1490; 6. Polska 736.

Zanim doszło do tego niemałego wahnięcia emocji, na „małym mamucie” w Willingen trzeba było rozegrać w niedzielę kwalifikacje, które niespecjalnie ucieszyły polskich kibiców. Wprawdzie odżył w nich Kamil Stoch, który skacząc 136,5 m miał 12. wynik (wygrał Norweg Marius Lindvik – 150 m, przed sobotnim zwycięzcą Johannem Andre Forfangiem – 140 m), lecz do głównej części rywalizacji awansowała jedynie trójka, do Stocha dołączyli Aleksander Zniszczoł i Dawid Kubacki. 

Pozostało 91% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Skoki narciarskie
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 m. Rekord, który może zmienić skoki narciarskie
Skoki narciarskie
Kamil Stoch chce znów wygrywać. Ma w tym pomóc osobisty trener
Skoki narciarskie
Kamil Stoch z własnym trenerem. Polski Związek Narciarski wyraził zgodę
Skoki narciarskie
Konkurs lotów w Planicy. Kryształy były dla innych
Skoki narciarskie
Planica. Ostatni kryształ dla Daniela Hubera, piękne loty Olka Zniszczoła